Sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek wstrząsnęła Polską. Młoda dziewczyna wyszła z jednej z sopockich dyskotek w nocy z 16 na 17 lipca 2012. Od tej pory nikt jej nie widział. We wrześniu 2010 r. matka Iwony odebrała SMS, w którym domniemany porywacz domagał się 800 tys. zł za powrót córki do domu.
Okazało się jednak, że za SMS-em stał Damian A., doradca podatkowy z Częstochowy, który chciał w ten sposób dorobić.
20 czerwca 2012 r. Damian A. został skazany na 7 lat więzienia za próbę wyłudzenia. Czy wyrok w jego sprawie zmienił coś w śledztwie?
Dwóch policjantów zaangażowanych w sprawę Iwony Wieczorek i znających jej matkę, odwiedziło ją w zakładzie fryzjerskim niedługo po ogłoszeniu wyroku.
- Uderzyło mnie, że tym razem zachowują się jakoś inaczej, jakby bardziej oficjalnie. Powiedzieli, że wiedzą, kto jest sprawcą i są blisko wyjaśnienia całej sprawy. Zapytali, czy w najbliższym czasie planuję jakiś wyjazd poza Trójmiasto, bo woleliby, abym była na miejscu - powiedziała matka zaginionej dziewczyny.
Według niej funkcjonariusze zachowywali się tak, jakby wiadomo było, że Iwona już nie żyje i chcieli ją jakoś na to przygotować.
Sprawa jest objęta zakazem informowania mediów. - Nie mamy ani zwłok, ani sprawcy. Dochodzenie od stycznia jest umorzone i nie ma podstaw do zmiany tej decyzji. Cały czas prowadzone są czynności poszukiwawcze - powiedziała Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.