Kilka tygodni temu pracujący w Paryżu mieszkaniec Tczewa widział Iwonę Wieczorek w restauracji McDonald's przy Champs-Elysees w Paryżu. Była z dwuletnim chłopcem, mulatem. O spotkaniu z zaginioną dziewczyną opowiedział "Gazecie Wyborczej".
>>> Matka Iwony Wieczorek: Przyjdzie moment, że jakiś trop będzie prawdziwy
- Nie mogłem skojarzyć kto to, więc dałem sobie spokój. Skupiłem się na jedzeniu i rozmowie z przyjaciółką. Ta blondynka zajęła z dzieckiem miejsca blisko nas i nagle usłyszałem, że rozmawiają po polsku. I wtedy olśniło mnie, że to chyba jest Iwona Wieczorek - mówił.
Po tym jak numer z opowieścią mężczyzny pojawił się na rynku do matki Iwony zadzwoniła kobieta, która również spotkała w Paryżu poszukiwaną Iwonę!
- Mój numer wzięła z internetu, miała roztrzęsiony głos - opowiadała Iwona Kinda-Wieczorek. - "Przed chwilą znowu ją widziałam, mówiła, stałam obok niej na stacji metra. To musi być ona! Mieszka chyba gdzieś blisko mnie, bo co jakiś czas ją spotykam, ale dopiero po przeczytaniu artykułu i obejrzeniu zdjęć poznałam tę historię. Będę jej szukała. Skoro jest Polką, na pewno uda mi się z nią porozmawiać" - relacjonowała rozmowę z kobietą, która miała spotkać córkę.
- Skoro ta pani chce, niech szuka. Staram się spokojnie podchodzić do takich informacji. To mogłaby być moja córka tylko w przypadku, gdyby straciła pamięć i nie wiedziała, gdzie jest jej rodzina i dom. Bo zdrowa Iwona na pewno by się ze mną skontaktowała - dodała matka Iwony.