Ja go jeszcze wysadzę!

2009-02-23 8:00

Tą sąsiedzką wojną żyją całe Grądy-Woniecko (woj. podlaskie)! Bo choć Marian Wolny (63 l.) i Andrzej B. (50 l.) dokładnie nie pamiętają, o co i jak długo już się kłócą, to żaden nie zamierza odpuścić.

Na domiar złego Marianowi Wolnemu za oręż do walki z Andrzejem B. posłużył ostatnio... granat. - Puściły mi nerwy - tłumaczy się teraz dziarski 63-latek i zarzeka się, że znajdzie jeszcze sposób, by "urozmaicić" życie sąsiadowi.

Marian Wolny (63 l.) i Andrzej B. (50 l.) są jak Paweł i Gaweł ze znanej bajki Aleksandra Fredry. Mieszkają w jednej klatce, w jednym bloku w byłym PGR-ze w Grądach-Woniecko (woj. podlaskie): pan Andrzej na górze, a pan Marian tuż pod nim. Kłócą się od wielu lat.

Ostatnio poszło im o blachę, którą Andrzej B. zakrył dziurę w dachu nad swoim mieszkaniem.

- Blachę przyłożył tylko cegłami. Przy byle wietrze spadnie i obetnie komuś głowę - mówi oburzony Marian Wolny.

Właśnie z tego powodu między mężczyznami doszło do kolejnej karczemnej awantury. Na całej klatce schodowej rozlegały się ich wrzaski. Nagle 63-latek wyjął przerobiony przez siebie granat ręczny i zaczął nim wymachiwać przed nosem sąsiada z góry. Ten przerażony wezwał policję i saperów. - To szaleniec! Terrorysta! Bin Laden! - mówi wstrząśnięty pan Andrzej.

- Ja się szybko denerwuję, bo mam silną cukrzycę - tłumaczy swoje zachowanie pan Marian.

- To on się czepia o wszystko. Przeszkadza mu, że oddycham - ripostuje pan Andrzej. I natychmiast rzuca oskarżenia: - Ludzie mówią, że ten wariat zgromadził cały arsenał. Od lat straszy, że nas tu wysadzi!

Policja, która na bieżąco śledzi sąsiedzkie przepychanki, nie potwierdza jednak tych rewelacji. A pan Marian tylko się z nich śmieje. - Jaki arsenał?! Przecież ten granat to lipa! On ciągle coś na mnie wymyśla. Przeszkadza mu nawet, jak zostawię gumofilce na klatce schodowej przed swoimi drzwiami - mówi i po chwili dodaje: - Ja go jeszcze wysadzę! Ale w sądzie - kończy rozjuszony Marian Wolny.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki