To zasługa nowego trenera Oresta Lenczyka (67 l.), który odmienił oblicze drużyny. Nie przeszkodzili mu w tym ani legioniści, ani... Madonna.
- Pan chyba lubi podejmować się trudnych wyzwań...
- Wręcz przeciwnie. Lubię prowadzić drużynę od początku okresu przygotowawczego, a nie wskakiwać w trakcie rozgrywek. Wolę mieć czas, aby ją poznać. Oczywiście dziennikarze szukają teraz sensacji. A to, że Lenczyk długie lata był związany z Wisłą, a teraz jest w Cracovii, a to, że mieszkam od 35 lat w Krakowie. Ale skupiam się na pracy, chociaż wiem, że jestem fotografowany z każdej strony jak gwiazda kabaretu.
- Remis z Legią to duży sukces?
- Już wcześniej mówiłem, że nie przyjechaliśmy się tu położyć na murawie i dać rozjechać Legii. Obie strony mogły wygrać, miały swoje szanse. Plusem jest nasza gra w defensywie.
- Jest pan jednym z najstarszych trenerów w Polsce. Nie brakuje panu motywacji?
- Jak się przychodzi do nowego miejsca, to motywacja zawsze jest. Pan mi wypomina wiek, ale są jeszcze starsi ode mnie - Beenhakker, Piechniczek i paru innych kolegów. Jeśli ktoś myśli, że idę 15 minut po schodach i odpoczywam po każdym kroku, to się myli. Jak ktoś pyta mnie o wiek, to odpowiadam jak dziewczyna - mam tyle, na ile wyglądam.
- Chyba nie lubi pan zmian. Jeździ pan nadal swoim starym mercedesem?
- No pewnie, że tak. Mam kilka samochodów, ale do mercedesa czuję szczególny sentyment. Sprawuje się dobrze, to po co mam go wymieniać? Już nie potrzebuję superbryki, aby wyrywać blondyny. Mam rodzinę, którą kocham.
- Mecz z Legią był przełomem dla Cracovii? Czekają was trudne mecze z Lechem i Koroną.
- Nic nie mogę powiedzieć po jednym meczu. Dobrze zagraliśmy, ale jest jeszcze sporo do poprawienia.
- Po meczu z Legią mocno wyściskał się pan ze znajomymi? Kto to?
- Są dla mnie jak rodzina. Paweł Kowalski to pianista, a Wiktoria Szubelak jest gitarzystką klasyczną. Paweł to wielki fan piłki. Potrafi mi po słabym meczu SMS-a z Buenos Aires przysłać, że nic się nie stało. Moja córka ukończyła Akademię Muzyczną w Krakowie. Bardzo lubię muzykę klasyczną. Nie jakąś tam Madonnę. Nie rozumiem jej fenomenu. Ma już ponad 50 lat (śmiech). Przez jej koncert specjalnie wyjechaliśmy 3 godziny wcześniej, żeby na mecz z Legią się nie spóźnić. Ale na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem.