Godz. 8.30. Warszawski Mokotów. Pod dom ministra Cichockiego podjeżdża służbowa skoda superb. Po chwili z bramy wychodzi polityk. Nie wsiada jednak do ekskluzywnej limuzyny, tylko ogląda ją z każdej strony. Jakby nie mógł się nadziwić, że musi czymś takim jeździć. Panie ministrze, darowanej limuzynie nie zagląda się pod maskę!
Zdziwienie Cichockiego to efekt... awansu. Z ministra spraw wewnętrznych trafił na stołek szefa premierowskiej kancelarii. Ale co to za awans, skoro Cichocki utracił ochronę BOR, a wraz z nią prestiżowego mercedesa vianno.
Na początku roku przyłapaliśmy go, jak służbowym autem odwoził do szkoły swoje dzieci i dzieci sąsiadów. MSW zapewniało nas wtedy, że minister nie generuje dodatkowych kosztów, bowiem "szkoła, do której polityk woził dzieci, położona jest na trasie przejazdu ministra z domu do pracy", ale Cichocki otrzymał wtedy reprymendę od premiera Donalda Tuska (56 l.).