Godzina 7.45. Wiceminister Jacek Kapica wyjeżdża z osiedla na warszawskiej Ochocie służbową skodą superb. Choć w jego garażu stoi citroen C4, to urzędnik woli skorzystać ze sposobności i podwieźć dzieci do szkoły służbowym autem. Tuż przed ósmą Kapica odprowadza pociechy na lekcje i rusza z kierowcą w dalszą podróż do gmachu ministerstwa w centrum Warszawy.
Zobacz też: Hofman porównał panią minister do Conchity Wurst!
Zgodnie z wewnętrznymi regulacjami w ministerstwie dopuszcza się możliwość wykorzystania pojazdu służbowego do celów prywatnych
Co ciekawe, to właśnie za sprawą Ministerstwa Finansów fiskus każe płacić podatek osobom, które korzystają z auta służbowego do celów prywatnych. Jest nawet na to konkretny przepis. Według opinii urzędów skarbowych używanie firmowego auta do celów prywatnych to nieodpłatny przychód - a więc należy od niego zapłacić PIT. A Kapica? Resort deklaruje, że wszystko jest w porządku. I, że Jacek Kapica płaci za używania służbowej skody z własnej kieszeni. - Zgodnie z wewnętrznymi regulacjami w ministerstwie dopuszcza się możliwość wykorzystania pojazdu służbowego do celów prywatnych na podstawie zawartej umowy. Jacek Kapica umowę podpisał w dniu 18 stycznia 2013 r. i obowiązuje ona na czas pełnienia powierzonej mu funkcji - informuje nas biuro prasowe ministerstwa. Na pytanie, czy to jest etyczne, urzędnicy już nam nie odpowiedzieli. Takie wyjaśnienia nie przekonują prof. Antoniego Kamińskiego (72 l.), socjologa i eksperta ds. korupcji. - Pan Kapica ma swoje auto, którym powinien wozić najbliższych. Samochód służbowy, jak sama nazwa mówi, przeznaczony jest do realizacji obowiązków służbowych - uważa prof. Antoni Kamiński.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail