W najnowszym wydaniu "Wprost" pojawił się artykuł "Ciemna strona Durczoka". Dziennikarze tygodnika piszą o zagadkowym zabarykadowaniu się szefa "Faktów TVN" w jednym z warszawskich apartamentów, tajemniczym białym proszku między dokumentami Durczoka oraz... erotycznych gadżetach i zoofilskim wideo.
Zobacz: WPROST prześwietla Kamila Durczoka: Biały proszek, erotyczne gadżety i zoofilskie wideo
W kwestii zaglądania osobom publicznym w pielesze wypowiedział się Jacek Kurski: "Dopuszczalne jest tylko to, co łamie prawo. O tym można napisać, o życiu prywatnym z czystej ciekawości absolutnie nie." Polityk przyznał, że osoby występujące publicznie, powinny być gotowe na medialne zainteresowanie ich życiem. Jednak dziennikarska ciekawość musi mieć swoje granice. - Osoby publiczne są na świeczniku z własnego wyboru. Natomiast sprawy prywatne, które nie łamią prawa, powinny być objęte ochroną - dodał Kurski.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail