Pierwsza rozprawa rozwodowa odbyła się we wtorek w sądzie okręgowym w Gdańsku. Kurscy jednak nie dogadali się na niej i rozprawa została odroczona. Co się stało?
- To mój mąż rok temu złożył pozew do sądu w Belgii. Zrobił to po to, aby opinia publiczna się o tym nie dowiedziała. Ja złożyłam pozew dopiero po wyborach... – powiedziała nam pani Monika. Kobieta, która chciała aby sąd uznał, że to Jacek Kurski jest winny rozpadu ich małżeństwa, uważa, że rozprawa potrwa długo. Gdy rozmawiała z naszym dziennikarzem na jej twarzy pojawił się grymas cierpienia. Za to jej mąż był uśmiechnięty był od ucha do ucha. Dziennikarzom powiedział, że nie będzie z nimi rozmawiać. Szkoda, bo chcieliśmy porozmawiać o jego światopoglądzie. Zapytaliśmy go nawet czy jest katolikiem i czy zgodzi się na rozwód, bo jako katolik nie powinien. Ale Kurski nie chciał odpowiedzieć na to pytanie, wręcz kazał naszemu dziennikarzowi opuścić sąd...