Jak się okazuje, eurodeputowany nie nie jest odporny na krytykę swojej osoby. Poseł obraził się na nasz konkurs "Skrzydła i rogi", w którym wyłaniamy osoby godne pochwały, jak i te, które zasłużyły na naganę.
W Kurskim nie dojrzeliśmy aniołka, więc domalowaliśmy mu rogi. Napisaliśmy też, że "europarlamentarzysta PiS słynie z szybkiej jazdy i braku szacunku dla prawa. Zawsze gdy zatrzymuje go policja, zasłania się immunitetem".
Ta satyra na tyle ubodła Jacka Kurskiego, że pozwał nas do sądu. W pierwszej instancji sąd uznał, że posłowi należą się przeprosiny. Kurski puszył się wtedy, zwołał z okazji wyroku konferencję prasową i przechwalał się wyrokiem. Ciekawe, czy teraz pokaże wyrok sądu apelacyjnego, do którego się odwołaliśmy. W miniony piątek sąd oświadczył, że nie musimy bowiem przepraszać Kurskiego.
Sąd uznał, że mogliśmy opublikować satyrę na posła. Tym bardziej że nie jest on poprawnym kierowcą. Ostatnio "SE" opisał rajd posła. Najbardziej jednak znany jest on z akcji sprzed kilku lat.
Był listopad 2008 r. Poseł Kurski "podczepił się" pod konwój samochodów CBA, które wiozły przestępców z Gdańska do Warszawy. Jechał za nim na awaryjnych światłach przez ponad sto kilometrów. Funkcjonariusze myśleli, że to próba odbicia podejrzanych i zorganizowali blokadę drogi.
Zatrzymany poseł zasłonił się immunitetem poselskim i odjechał bezkarnie. Później tłumaczył beztrosko, że za konwojem "dobrze się jechało''.