Kiedyś podobno podczepił się pod konwój policji przewożący gangsterów z Trójmiasta, a teraz mknąc ze średnią prędkością 130 km/h polityk tak błyskawicznie przemierzył trasę od granicy polsko-niemieckiej do Brukseli, że nie uwierzyli w to unijni urzędnicy i zakwestionowali rozliczenie jego podróży - podał "Newsweek".
- Jak to niemożliwe? Przecież to banalnie proste. Na niemieckich autostradach nie ma ograniczeń i nie ukrywam, że z tego korzystam - zdradził tygodnikowi Kurski, ktory jak zwykle nie przejął się doniesieniami o swoim zamiłowaniu do szybkiej jazdy.