Na początku tego roku, jakoś w lutym, odwiedził mnie syn. On nigdy mnie nie prosił, żebym się skupił, coś mu powiedział, przepowiedział - wspomina Krzysztof Jackowski. - Siedzieliśmy w kawiarni. Tym razem miał w tym roku kilka ważnych decyzji do podjęcia i prosił, żebym się skupił i pomyślał o nim. Wtedy stała się bardzo dziwna rzecz - mimo że skupiałem się na synu, to w pewnym momencie miałem poczucie, że te plany robią się nagle mało istotne. Oczywiście on może je mieć, będzie żył, funkcjonował, ale ja miałem wrażenie, że może się coś takiego wydarzyć na przełomie kwietnia i maja, niekoniecznie w Polsce - gdzieś na świecie, że wszystkie te plany pójdą w cień - kontynuuje jasnowidz. - Zacząłem całkiem o czym innym myśleć, z jakimś lękiem. Dlatego o tym wszystkim mówię, bo rzeczywiście widać pewną zbieżność. Jest blisko do przełomu kwietnia i maja, a to, co się dziej na świecie, nie napawa optymizmem - ocenia Jackowski i podkreśla, że jego poczucie pojawiło się na początku lutego, gdy Sytuacja w Syrii "de facto była uspokojona.
Jackowski dla Se.pl: Sytuacja na świecie NIE NAPAWA OPTYMIZMEM, wszystko może pójść w CIEŃ
Przeczucia słynnego jasnowidza z Człuchowa nie wróżą najlepiej. Ostatnio Krzysztof Jackowski ocenił konflikt w Syrii jako zalążek wojny światowej. Teraz w rozmowie z Se.pl przypomniał, że od kliku lat sugeruje, że to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, to "nie jest lokalna historia, tylko coś poważniejszego". Przeczucie, że coś bardzo złego może stać się już niebawem - na przełomie kwietnia i maja - pojawiło się u Jackowskiego po tym, jak o pomoc poprosił go syn.