Citko, który piłkarską karierę rozpoczynał w barwach Jagiellonii, jest zbulwersowany.
- Jestem oburzony wymiarem kary. Nawet jeśli udowodniono przekupstwo, to warto uwzględnić fakt, że klub nie odniósł z tego żadnych wymiernych korzyści. Ani nie awansowali, ani nie uchronili się przed spadkiem. To była akcja paru ludzi, których trzeba ukarać, ale klub należy zostawić w spokoju. Tym bardziej że winnych już w Jagiellonii nie ma! - przekonuje Citko.
Identyczny pogląd ma Jacek Chańko, były piłkarz, a obecnie działacz klubu z Białegostoku.
- Wyrok Wydziału Dyscypliny jest krzywdzący. Rachunek za przewinienia mieliby płacić ludzie, którzy z korupcyjnymi działaniami nie mieli nic wspólnego. Mam nadzieję, że to da się odwrócić - mówi Chańko.
Argumenty byłych zawodników Jagiellonii absolutnie nie przekonują przewodniczącego Wydziału Dyscypliny PZPN.
- Nie sądzę, byśmy przesadzili z surowością - uważa Artur Jędrych. - Nie bez wpływu na wymiar kary była ciągłość czynów korupcyjnych. Co to znaczy? Wystarczy, że klub dokona przekupstwa dwukrotnie w jednym sezonie. Jagiellonii udowodniono, że bez wątpienia ustawiła wyniki pięciu meczów. Zagłębiu Lubin udowodniono na przykład tylko cztery przekupstwa, a klub został ukarany o wiele surowiej - argumentuje szef WD PZPN. - Kara dla Jagiellonii jest więc adekwatna do winy - podsumowuje.
Klub z Białegostoku już zapowiedział odwołanie do Związkowego Trybunału Piłkarskiego. Niezależnie od ostatecznej decyzji "Jaga" rundę wiosenną spędzi w ekstraklasie. Do ewentualnej degradacji doszłoby przed nowym sezonem.