- Co ja teraz zrobię sam z dwójką małych dzieci? - pyta przez łzy mąż samobójczyni. - Jak mam im powiedzieć, że ich mama się powiesiła... - mówi roztrzęsiony mężczyzna. I dodaje: - Nie daruję tym, którzy do tego doprowadzili!
Małgorzata Dydo (†38 l.) była katechetką w Szkole Podstawowej w Płużnicy przez 17 lat. Nauczycielka uwielbiała swoją pracę, a dzieci uwielbiały przychodzić do niej na zajęcia. Aż do listopada ubiegłego roku. Wtedy to funkcję dyrektora szkoły objęła Wiesława S. (48 l.). Kobieta od razu wprowadziła dyktatorskie rządy i szybko stała się postrachem wszystkich nauczycieli. Również pani Małgorzata nie potrafiła znaleźć z przełożoną wspólnego języka. - Małgosia wracała ze szkoły załamana. Zawsze sumiennie przygotowywała się do zajęć, ale dyrektorka cały czas doszukiwała się jakichś błędów. Ciągle robiła awantury - wspomina Dariusz Dydo.
Kres wytrzymałości pani Małgorzaty na szykany ze strony dyrektorki tyrana przyszedł kilka dni temu. Katechetka po raz kolejny pokłóciła się z przełożoną. Tym razem poszło najprawdopodobniej o program nauczania zaproponowany przez panią Małgorzatę. Roztrzęsiona katechetka w piątek jak gdyby nigdy nic wróciła z pracy, a już w sobotę rano w domu znaleziono jej ciało. Małgorzata Dydo popełniła samobójstwo, wieszając się na pasku.
Cała Płużnica aż huczy od plotek na temat desperackiej śmierci katechetki. - Małgorzata nie wytrzymała tej ciągłej presji. Odebrała sobie życie tuż po starciu z dyrektorką. Ta tragedia musi zostać wyjaśniona, dlatego prawie całe grono pedagogiczne (35 osób) zbuntowało się i napisało w tej sprawie doniesienie do prokuratury - mówi nauczycielka ze szkoły w Płużnicy, Wiesława Murawska (45 l.). Sprawą rzeczywiście zajęła się już prokuratura rejonowa w Wąbrzeźnie. A dyrektorka? Wiesława S. (48 l.) nie chciała rozmawiać o tym z dziennikarzami.
- Zrobię wszystko, żeby winnni śmierci mojej żony zostali ukarani. Jak można było doprowadzić moją Małgosię do takiego kroku... - mówi pogrążony w żałobie mąż desperatki. - Teraz siedzimy całymi dniami i oglądamy album ze zdjęciami Gosi. Tylko to nam zostało - kończy Dariusz Dydo, tuląc do siebie córeczkę Olę.