Ciało, które może należeć do Ewy Tylman zostało znalezione na brzegu rzeki Warty w miejscowości Czerwonak, oddalonej od Poznania o około 15 kilometrów. O znalezisku poinformował policję opiekun kolonijny w poniedziałek o godzinie 19.30. Z jego zeznań wynika, że wybrał się nad rzekę, na piwo, jak informuje wyborcza.pl, i wtedy zauważył w wodzie coś przypominającego zwłoki. Na miejsce natychmiast przyjechali funkcjonariusze policji, medyk sądowy, prokurator z poznańskiego Nowego Miasta oraz prokurator Magdalena Jarecka, prowadząca śledztwo w sprawie zabójstwa zaginionej Ewy Tylman. Po wstępnych oględzinach śledczy są prawie pewni, że ciało należy właśnie do niej. Zgadza się wygląd ogólny - wzrost, kolor włosów, ubiór oraz dane na dokumentach znalezionych przy zwłokach. Trwa sekcja zwłok, która ostatecznie potwierdzi tożsamość.
Ciało odnaleziono 12 kilometrów od mostu św. Rocha, przy którym urwał się ślad po Ewie Tylman. Jak twierdzi informator Gazety Wyborczej, ciało mogło być przysypane piaskiem, dlatego nurkowie nie mogli go odnaleźć. W pobliżu jest żwirownia, a maszyny tam pracujące wywołują dużą cyrkulację wody i piachu. To mogło przyczynić się do tego, że ciało jest w dość dobrym stanie, jak na taką ilość czasu. Ponadto istnieje przypuszczenie, że przez pewien czas mogło być zahaczone o jedną z lin, która zabezpieczała cumującą przy żwirowni barkę. Rzecznik wielkopolskiej policji, Andrzej Borowiak, przypuszcza, że do wypłynięcia ciała mogły przyczynić się pływające w niedzielę po Warcie barki z wielotonowym ładunkiem. Dzisiaj po południu zakończy się sekcja znalezionych zwłok, która ujawni, czy ciało należy do zaginonej od listopada dziewczyny.
Czytaj: Odnaleziono ciało Ewy Tylman? Ten dowód nie zostawia wątpliwości