W kwestii bazy wypoczynkowej pocztowcy są prawdziwym potentatem. Rzecz jednak w tym, że zamiast czerpać z tego korzyści, systematycznie topią miliony złotych. Dlaczego? Bo zarządzanie pozostawia wiele do życzenia.
Okazuje się, że ośrodki Pocztu Polskiej są w tym momencie najtańszym turystycznym lokum. Jak donosi serwis tvp.info, pokój w centrum Nałęczowa można dostać już za 30 zł za dobę, domek wczasowy za 60-120 zł. Warunki są spartańskie, ale wyższe stawki mają nawet pola namiotowe, trudno więc liczyć, że przy takich cenach ośrodki Poczty wyjdą na swoje. I faktycznie co roku trzeba do nich dopłacić ponad milion złotych, żeby dopiąć budżet.
Co więcej, siedem obiektów nie zarabia nawet złotówki. Ośrodki są zamknięte, bo były w fatalnym stanie technicznym, a Poczty nie stać na remonty. Nikt jednak nie myśli o ich sprzedaży czy dzierżawie - stoją puste, pochłaniają kilkaset tysięcy rocznie i czekają na lepsze czasy.
- Jeśli nasze wyniki finansowe poprawią się, na pewno odrestaurujemy te ośrodki, aby generowały dodatkowe dochody - twierdzi Zbigniew Baranowski, rzecznik prasowy Poczty w rozmowie z serwisem tvp.info i zapewnia, że oddanie ich w ręce prywatne nie wchodzi w rachubę.
Warto w tym miejscu dodać, że Poczta ma i ośrodki, które zarabiają na swoje utrzymanie. Jest ich sześć i wszystkie zostały wydzierżawione prywatnym firmom.
Jak Poczta trwoni nasze pieniądze
Poczta Polska ma kłopoty finansowe - rocznie przynosi ponad 200 milionów strat. Nie przeszkadza to jednak, żeby utrzymywać nierentowne ośrodki wypoczynkowe. W całej Polsce jest ich dziewiętnaście, siedem nie zarabia ani grosza.