Jak rozmawiać z dziećmi o seksie tak, by i zrozumiały, i żeby było po katolicku? Okazuje się, że możemy zapomnieć o bocianach! Owijanie w bawełnę wcale nie jest katolickie. Wręcz przeciwnie:
- Mówienie o pszczółkach, bocianach i kapuście to oszukiwanie - uważa biskup Antoni Długosz (70 l.).
Ale jak powiedzieć prawdę? - Tatuś i mamusia zakochali się w sobie i zaprosili Pana Jezusa, by z nimi był - podpowiada biskup. - Dzięki ich miłości Pan Jezus się cieszy i daje dar w postaci dziecka. Chce, byś był podobny do obojga rodziców, więc musisz mieć w sobie cząstki i tatusia, i mamusi, a do ich przekazywania potrzebne jest przyrodzenie - wyjawia duchowny.
A gdy dziecko zacznie dopytywać, jak dokładnie te cząstki się łączą?
- Nie można dzielić części ciała na czyste i nieczyste - tłumaczy kapłan. - Nie można krzyczeć na dziecko, gdy przyłapie nas na przebieraniu się. Bóg tak nas uformował i nasze ciała są całe piękne. Nawet małym dzieciom należy tłumaczyć, skąd się wzięły, używając słów pochwa, prącie, penis - radzi.
Ale uwaga, zdaniem biskupa trzeba to zrobić przed wkroczeniem dziecka w wiek dojrzewania, gdy jeszcze nie odczuwa w związku z tymi słowami żadnej przyjemności seksualnej. - Jeśli zrobimy to później, może zacząć uważać rodziców za grzeszników - ostrzega duchowny.