Najwyraźniej nie spodziewał się, że mówiąc szwagrowi o rozwiązłości jego żony, spotka się z taką agresją. Upokorzony Jarosław D. (38 l.) rzucił się na niego z nożem, wbijając go w brzuch po samą rękojeść.
Chyba nikt z członków tej rodziny nie spodziewał się, że ostatnia wizyta Jarosława D. i jego żony Agnieszki (35 l.) u Tadeusza K. i jego drugiej połowy Ewy D. (43 l.) skończy się tak tragicznie. Wszystko bowiem zaczęło się bardzo niewinnie - od zwyczajnej rozmowy w stylu "co tam u was słychać?". Rodzinne spotkanie zapewne obyłoby się bez większych przeszkód, gdyby nie brak wychowania gospodarza. Goście osłupieli, gdy Tadeusz K. najzwyklej w świecie z tematu o kryzysie przeszedł do rozmowy na tematy bardziej intymne.
- A ty, wiesz, że twoja żona to się źle prowadzi - powiedział ni z gruszki, ni z pietruszki do Jarosława D. Ten gdy tylko przyswoił komunikat, który dotarł do jego uszu, skoczył na równe nogi.
- Nie gadaj głupot, bo nie ręczę za siebie - odpowiedział wyraźnie zdenerwowany mężczyzna.
- No, mówię ci. Jak ciebie nie ma w domu, to sprowadza sobie jakichś chłopaków - odparł szczery do bólu Tadeusz.
Tego dla Jarosława D. było już za wiele. Chwycił szwagra za poły marynarki i zaczął się z nim szarpać. - Dostaniesz za swoje! - wykrzykiwał.
Mężczyźni padli na podłogę, a kobiety wrzeszczały w niebogłosy. Chwilę później Tadeusz K. i Jarosław D. wstali i dalej okładali się pięściami. Nagle w ręku tego pierwszego pojawił się nóż. Bez mrugnięcia okiem wbił go szwagrowi w brzuch. Tadeusz K. osunął się na podłogę, jak rażony piorunem. Życie uratowali mu lekarze z pogotowia. Mężczyzna trafił do szpitala. Przeszedł tam skomplikowaną operację.
Jarosław D. stanął przed sądem. Prokurator postawił mu zarzut usiłowania zabójstwa. Grozi mu nawet dożywocie. - Przepraszam cię Tadziu - mówi Jarosław D. - Nie chciałem cię skrzywdzić. Mam nadzieję, że dalej będziemy dobrymi szwagrami.
Nie mam do ciebie pretensji - odpowiada Tadeusz K. - Co się stało, to się stało i już - dodał wzruszony.