Głównym zadaniem do przećwiczenia w tym szkoleniu było „tworzenie szyków policyjnych w sytuacjach zagrożenia porządku publicznego oraz działań pododdziałów zwartych”. Co to oznacza? A to, że zaimprowizowano maksymalnie zbliżone do realnych sytuacje, w których dochodzi do naruszenia ładu publicznego. I wówczas policja musi go przywracać. W realiach używa się broni gładkolufowej, granatów i amunicji hukowo-błyskowej. Tego wszystkiego mają przestraszyć się naruszający porządek, a nie konie. Te, choćby nie wiadomo, jak się błyskało i jak było głośno, mają zachować spokój i słuchać jeźdźca. Ci, którzy znają się na koniach, wiedzą, że wcale nie jest to takie łatwe. Stąd też policja konna ćwiczy niczym wojsko. Jedyna różnica między ćwiczeniami a akcjami sprowadza się do tego, że w tych ostatnich konie, jak policjanci, mają na sobie rynsztunek ochronny. Są to ochraniacze na nogi i na głowę. W kronikach policyjnych niewielu było odnotowanych bohaterów, którzy próbowali zmierzyć się z 750-kilogramowym konikiem, tym nie mniej zwierzę musi być zabezpieczone przed np. kamieniami rzucanymi w ich stronę.
Zespół Policji Konnej KMP w Chorzowie działa o 2001 r. i był trzecim w Polsce takim pododdziałem po warszawskim i częstochowskim. Do służby w policji „przyjmowane” są wyłącznie ogiery. I to tylko po kastracji! Taki koń-nowicjusz ma od 2 do 5 lat. Rasa konia policyjnego nie jest ściśle określona. Jednak unika się ras czystej krwi i zimnokrwistych. Koń zwykle pozostaje w służbie nie dłużej niż do 18. roku życia. Potem często, jak to się dzieje z policyjnymi psami, trafia do swojego opiekuna lub w inne, dobre ręce.