Na ziemi leżały ciała 80 warchlaków, a w powietrzu unosił się straszliwy odór. Gdy mężczyzna podszedł bliżej, na ciałach zwierząt dostrzegł ślady świadczące o tym, że ktoś lub coś wyssało z nich krew!
Pan Kazimierz wstał wcześnie rano, by nakarmić swoją zwierzynę i sprawdzić, jak obejście wygląda po nocy. Mężczyzna żwawo pomaszerował do chlewu, w którym od kilku tygodni hodował warchlaki. Rolnik nacisnął klamkę, drzwi się uchyliły, a wtedy jego oczom ukazało się coś, czego nie zapomni do końca życia. - Wszystkie moje świnki leżały na ziemi. Broczyły krwią, ich ciała były porozrywane. Niektóre jeszcze oddychały, ale straciły tyle krwi, że już nie można było im pomóc - opowiada załamany pan Kazimierz, a w jego oczach szklą się łzy.
Mężczyzna natychmiast zwołał sąsiadów, by pomogli mu w okolicy szukać potwora, który zgotował jego świniom taką śmierć. Dzielni mężczyźni przeczesali lasy i pola, ale nie znaleźli odpowiedzi na pytanie, kto lub co zabiło warchlaki hodowcy z Liszek. - Od razu pomyślałem, że to musiała być jakaś bestia. To nie mógł być złodziej, bo nie zginęła ani jedna sztuka - mówi rolnik. - W nocy nic nie słyszeliśmy. Wszyscy domownicy smacznie spali. Nikt z mieszkańców wioski również niczego nie zauważył - dodaje zrozpaczony mężczyzna.
Sprawa okazała się na tyle zagadkowa, że śledczy z Sokołowa Podlaskiego zdecydowali się nią zająć. - Dla policji jest to też dziwna sprawa. Pierwszy raz spotkaliśmy się z takim wydarzeniem. To straszliwe okrucieństwo - mówi starszy aspirant sztabowy Sławomir Tomaszewski (36 l.) z KPP w Sokołowie Podlaskim. - Mam nadzieję, że niebawem rozwikłamy zagadkę - kończy mundurowy.