"Dziwne uczucie. Urlop. Od 20 lat nie byłem na urlopie. Jakoś się nigdy nie składało. Plan mam mało ambitny - basen, drinki z baru all inclusive, plaża. I czytanie" - pisał Śpiewak na swoim blogu w sierpniu ubiegłego roku. 19 sierpnia wyleciał na tydzień do Turcji, na wybrzeże egejskie. Jak ustalił "Super Express", prezes fundacji wraz ze swoją sympatią odpoczywał w hotelu Medisun. Pobyt obojga kosztował 6 tys. zł. Jakub Śpiewak wydał te pieniądze łatwo. Płacił bowiem firmową kartą bankomatową. Wakacje chyba się udały, o czym świadczą późniejsze wpisy na blogu. Wkrótce jednak prezes fundacji gorzko tego pożałował. Na jaw wyszło bowiem, iż bez skrupułów przywłaszczał sobie pieniądze z konta fundacji. Teraz próbuje się z tego tłumaczyć. - Szczytem głupoty było zapłacenie za wyjazd do Turcji. Był to mój pierwszy, trwający tydzień, urlop od 20 lat. Ale nic nie usprawiedliwia użycia karty służbowej - kajał się publicznie. Jakub Śpiewak czeka na wezwanie od prokuratury. W październiku o nadużyciach powiadomiły ją pracownice fundacji. Sprawa jest w toku. - Gromadzimy dokumentację w tej sprawie, listę darczyńców, którzy przelewali pieniądze na konto fundacji - mówi "Super Expressowi" prokurator Dariusz Ślepokura.
Jakub Śpiewak odmówił nam komentarza.