Był sam środek nocy. Pan Jacek smacznie spał w swoim mieszkaniu na trzecim piętrze kamienicy w centrum miasta, gdy nagle ściany jego lokum zaczęły lizać pierwsze płomienie. Z każdą upływającą minutą ogień stawał się coraz większy.
Sonia, która również śniła w najlepsze, zerwała się na równe nogi, po czym przerażona pożarem wszczęła alarm.
- Zaczęła głośno szczekać – opowiada jej właściciel. - Dzięki temu się obudziłem. Wszystko wokół mnie płonęło, było pełno dymu.
Mężczyźnie udało się wybiec na klatkę schodową. - Byłem przekonany, że Sonia biegnie za mną – mówi. - Niestety, gdy już byłem na zewnątrz, zobaczyłem, że jej nie ma. Próbowałem po nią wrócić, ale ogromy żar odciął mi już drogę do środka.
Po chwili przyjechali strażacy i ugasili ogień. Kiedy weszli do mieszkania, okazało się, że jamniczka schowała się przed płomieniami w jednym z pokoi. Nie przeżyła – zatruła się dymem.
Pan Jacek, również podtruty, został przewieziony do szpitala. Tam wraca do zdrowia.

i

i