Suczka uratowała pana Jacka: Jamniczka oddała za mnie życie

2019-10-27 14:30

Jacek K. (52 l.) z Łodzi niechybnie spłonąłby żywcem we własnym łóżku, gdyby w porę przed pożarem nie ostrzegła go jego jamniczka Sonia (13 l.). Niestety wierna psina, choć uratowała swojego pana, to sama przypłaciła to życiem. Nie dała rady uciec przed trującym dymem.

Jamniczka oddała za mnie życie. Łódź

i

Autor: Shutterstock Jamniczka oddała za mnie życie. Łódź

Był sam środek nocy. Pan Jacek smacznie spał w swoim mieszkaniu na trzecim piętrze kamienicy w centrum miasta, gdy nagle ściany jego lokum zaczęły lizać pierwsze płomienie. Z każdą upływającą minutą ogień stawał się coraz większy.

Sonia, która również śniła w najlepsze, zerwała się na równe nogi, po czym przerażona pożarem wszczęła alarm.

- Zaczęła głośno szczekać – opowiada jej właściciel. - Dzięki temu się obudziłem. Wszystko wokół mnie płonęło, było pełno dymu.

Mężczyźnie udało się wybiec na klatkę schodową. - Byłem przekonany, że Sonia biegnie za mną – mówi. - Niestety, gdy już byłem na zewnątrz, zobaczyłem, że jej nie ma. Próbowałem po nią wrócić, ale ogromy żar odciął mi już drogę do środka.

Po chwili przyjechali strażacy i ugasili ogień. Kiedy weszli do mieszkania, okazało się, że jamniczka schowała się przed płomieniami w jednym z pokoi. Nie przeżyła – zatruła się dymem.

Pan Jacek, również podtruty, został przewieziony do szpitala. Tam wraca do zdrowia.

Jamniczka oddała za mnie życie. Łódź

i

Autor: Cezary Pecold Jamniczka oddała za mnie życie. Łódź
Jamniczka oddała za mnie życie. Łódź

i

Autor: Cezary Pecold Jamniczka oddała za mnie życie. Łódź

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki