Jan Borysewicz - Niezłomny bohater Kresów

2014-02-18 3:00

Jan Borysewicz, pseudonim "Krysia", "Mściciel", to jeden z najwybitniejszych żołnierzy II Rzeczypospolitej. Na wojnę poszedł we wrześniu 1939 r., by przez lata walczyć z Niemcami. Gdy w 1944 r. drugi, sowiecki okupant zajmował ponownie terytorium Polski, broni nie złożył. Kiedy zginął przedwcześnie w styczniu 1945 r. z rąk NKWD, płakały po nim całe Kresy.

Jan Borysewicz to syn pięknych polskich Kresów, utraconych dla terytorium Rzeczypospolitej (bo nie dla ducha Polaków tam mieszkających) chyba już na zawsze. Urodził się 12 września 1913 r. w Dworczanach koło Wasiliszek, w powiecie lidzkim (dziś Białoruś).

Przed wojną ukończył Seminarium Nauczycielskie w Szczuczynie Nowogródzkim, a w 1938 r. Szkołę Podchorążych w Ostrowi Mazowieckiej. Podczas kampanii wrześniowej dowodził plutonem w I batalionie 41. pułku piechoty. W latach 1940-1941 był więziony przez NKWD w Baranowiczach i Brześciu, skąd zbiegł w czerwcu 1941 r. podczas ewakuacji więzienia.

W Powstaniu Wileńskim

Od lata 1941 r. w konspiracji, dowodził plutonem w 3. kompanii na terenie Wasiliszek, a od czerwca 1943 r. oddziałem partyzanckim. Następnie w Batalionie Zaniemeńskim i II batalionie 77. pułku piechoty Armii Krajowej, od maja 1944 r. komendant zgrupowania "Północ" Okręgu Nowogródzkiego AK. Uważany za jednego z najzdolniejszych dowódców kresowych. W Powstaniu Wileńskim (7-15 lipca 1944), znanym pod kryptonimem "Ostra Brama" (plan wyzwolenia przez AK Wilna z rąk Niemców, by zgodnie z założeniami akcji "Burza" wystąpić przed wkraczającymi Sowietami w roli gospodarzy), walczył w zgrupowaniu kpt. Sędziaka "Warty". Od sierpnia 1944 r. ponownie komendant zgrupowania "Północ" i dowódca oddziału partyzanckiego. Razem ze swoimi żołnierzami przeprowadził serię udanych akcji przeciw Niemcom. Do jednych z najbardziej spektakularnych należało zdobycie miasta Raduń i rozbicie więzienia w Ejszyszkach.

Polowanie na "Krysię"

Po zajęciu tych terenów przez Sowietów już w zimie 1945 r. NKWD postanowiło zlikwidować struktury polskiej konspiracji. Borysewicz, jako groźny dowódca, był jednym z pierwszych na liście do aresztowania. W styczniu 1945 r. nowi okupanci starali się zorganizować spotkanie z por. "Krysią". Ten na rozmowy wysłał swoich delegatów: Michała Tietiańca "Myśliwego" i Stanisława Ochwata "Bąka". Jako wstępny warunek zażądał zwolnienia aresztowanych żołnierzy AK, na co Sowieci rzecz jasna nie zamierzali się zgodzić. W dalszym ciągu nalegali na spotkanie z "Krysią". Borysewicz był jednak wytrawnym konspiratorem - sowieckie propozycje słusznie uznał za podstęp. Tak sytuację przedstawił również swoim żołnierzom. Dlatego na planowane ujawnianie się w wyznaczonych punktach nikt się nie stawił. Ofiarą sowieckiego podstępu padł jednak "Myśliwy", aresztowany przez NKWD i skazany na karę śmierci.

Zrzucony do studni?

Jan Borysewicz "Krysia" zginął kilka tygodni później, 21 stycznia 1945 r., pod Kowalkami w zasadzce grupy operacyjnej 105. pułku piechoty NKWD. Jego ciało rozebrane do bielizny Sowieci obwozili potem po wsiach i miasteczkach ziemi lidzkiej - wystawiono je na widok publiczny m.in. na rynku w Naczy, Raduniu i Ejszyszkach. Chcieli zastraszyć tych, którzy nie zamierzali się podporządkować sowieckiej władzy.

Działający w okolicy oddział samoobrony wileńskiej dowodzony przez Władysława Więckiewicza "Wiatra" zamierzał odbić ciała poległych, w tym "Krysi", ale od zamiaru musiał odstąpić wobec dużych sił NKWD stacjonujących wówczas w Ejszyszkach. Sowieci mieli przewieźć zwłoki por. Borysewicza oraz jego żołnierzy do odległej o 2 km miejscowości Majak i zrzucić do pięciometrowej studni. Następnie wrzucili tam granaty i pociski moździerzowe. Przeprowadzone w 2009 r. badania DNA nie przesądziły jednak o prawdziwości tej wersji.

Symboliczna mogiła Jana Borysewicza znajduje się na cmentarzu w Ejszyszkach. Pośmiertnie odznaczony został przez delegata Sił Zbrojnych Orderem Virtuti Militari V klasy.

Zobacz też: Tadeusz Płużański: Żołnierze Wyklęci - Rycerze lasu

Oddajemy hołd

23 stycznia 2014 r. w Kowalkach, w miejscu, gdzie zginął komendant Borysewicz, odsłonięto staraniem Fundacji Wolność i Demokracja pomnik. - "Krysia" nie ma grobu, dlatego upamiętniamy miejsce jego śmierci. Tacy bohaterowie powinni być wskazówkami prawdziwego patriotyzmu dla młodzieży. Liczymy, że młodzi Polacy zaopiekują się pomnikiem. Pamiętajmy też, że Polska po II wojnie światowej utraciła połowę swego terytorium - powiedział podczas uroczystości przewodniczący rady fundacji Michał Dworczyk, główny inicjator wzniesienia pomnika.

Budowę pomnika sfinansowała Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

- Ci, którzy zginęli z rąk sowieckich i niemieckich, symbolizują dramatyczne losy Polaków po 1 września 1939 r. Kiedy w lipcu 1944 r. Sowieci zaczęli aresztować i wywozić oficerów Armii Krajowej, część z nich stawiała opór i usiłowała się wydostać. Jednym z nich był "Krysia". Dzisiaj odsłaniamy kolejny z materialnych znaków pamięci i czci składanej tym, którzy walczyli o niepodległość. My możemy ich śmierci nadawać sens - mówił sekretarz ROPWiM Andrzej Kunert.

- Kiedyś naszych bohaterów traktowano jak bandytów. Dzisiaj możemy mówić bardziej otwarcie i dążyć do prawdy, ale droga do niej wciąż nie jest łatwa - podkreślał Zdzisław Palewicz, mer rejonu solecznickiego. - Mogę obiecać jedno: osobiście zrobię wszystko, by wyjaśnić tajemnicę, gdzie naprawdę zostało pogrzebane ciało Jana Borysewicza.

Czytaj również: ŻOŁNIERZE WYKLĘCI - kim byli? 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki