- Jak ta małpa w gaju klaszczę i ryczę z uciechy, patrząc, jak pan Hajdarowicz kręci czarodziejskim kołem z prawdziwą kasą i fałszywymi wartościami, a wzmożeni dziennikarze tańczą, żeby złapać trochę tego i trochę tego - pisze Jan Hartman.
- Swoją drogą, jakie to zabawne z tym Hajdarowiczem: tu „Uważam, rze”, tam „Przekrój”, a wszystko to moje, moje!
Tak, tak, cyrk twój i małpy twoje. A ci wzmożeni myśleli, że to się tak da: sprzedać się do dyrektora cyrku na małpiszony, a potem udawać poważne osobistości, co to Polskę obronią przed Ruskim, Niemcem i Tuskiem, sitwy i zamachy zdezawuują, a na koniec ojczyznę wolną nam z Bożą pomocą wrócą. I żeby to niby nie było tak, że się całkiem temu Hajdarowiczowi sprzedali, to sobie na boczku zaczęli konkurencyjne lody kręcić – jakieś portaliki, jakieś „W sieci”. Taką godność i spryt rewolucyjny widocznie mają. Ale że świat jeszcze nie słyszał, żeby jakiś biznesmen pozwalał, by mu pracownicy zakładali konkurencyjne firmy, to nie usłyszał i tym razem. Wylał panisko nielojalnego naczelnego na zbity pysk, jak uczyniłby każdy na jego miejscu. A reszta, zamiast spokornieć i siedzieć cicho, bo ciężko zgrzeszyli przeciw swemu patronowi, narobiła krzyku i ogłosiła wielkie wyjście z chorągwią. Cóż to za akt strzelisty! Jacy szlachetni i solidarni!
Uroczysty przemarsz z „Uważam Rze” Hajdarowicza do „W Sieci” jakiegoś innego patrona byłby nawet zabawnym korowodem mięsopustnych przebierańców, gdyby nie to, że oni tak na serio. Na serio myślą, że można pracować u kogoś i dla kogoś, a jednocześnie robić konkurencję. Ja nie mogę! Oni na serio tak myślą! I to jest dopiero śmieszne. No, nie. Nie mogą chyba być tacy głupi?! To chyba jednak ta logika rewolucji. Dla Sprawy wszystko – nawet cyrk na kółkach. No, sam już nie wiem. Bez poł litra nie razbieriosz - naśmiewa się profesor.