I my się na to zgodzimy? By tak sponiewierać pierwszego od II wojny światowej Polaka, który dał odpór niemieckiej nawałnicy i stoczył zażarty bój z wrażą siłą o swój i żony... płaszcz.
A jest nowe świadectwo heroizmu Rokity. Pani doktor Wiesława K. spod Wawelu potwierdza bogactwo technik użytych w samotnej walce przez niedoszłego premiera. Wspomina jego cudownie histeryczny wrzask "Ratujcie mnie..." i ważki, choć nieprawdziwy argument "Jestem polskim posłem", a także naturalne przekonanie o własnej wielkości, kiedy wykupioną klasę ekonomiczną chciał zamienić - by wielkość potwierdzić - na klasę biznes.
Z niezrozumiałych zupełnie przyczyn pani doktor oczekiwała, że Rokita przeprosi i Lufthansę, i pasażerów za swoje zachowanie. I wstydzi się za krajana.