"Super Express": - 16 października będziemy obchodzić 30. rocznicę wyboru Karola Wojtyły na papieża. Pan profesor pamięta ten dzień?
Richard Pipes: - Oczywiście, świetnie pamiętam ten moment. Podobnie jak wiele innych osób, byłem tym wyborem konklawe szalenie zdziwiony, rzecz jasna w sensie pozytywnym. Po raz pierwszy, nie wiem już nawet od jak dawna, papieżem wybrano nie-Włocha.
- Jak z perspektywy czasu ocenia pan to wydarzenie?
- Uważam, że mówiąc o wyborze papieża Polaka, należy widzieć same jasne strony. Szczególnie ważne było to wydarzenie w kontekście panującego w owym czasie w Europie Środkowo-Wschodniej komunizmu. Wybór Karola Wojtyły nastąpił w bardzo krytycznym dla Polski momencie historycznym. Na pewno pomógł Polsce i Polakom, dodając im otuchy i siły w walce o wolność. Jednocześnie Jan Paweł II niósł nadzieję obywatelom wszystkich pozostałych krajów borykających się w tym czasie z komunizmem. Należy również pamiętać o sprawie nie mniej istotnej - że wybór ten był bardzo nie na rękę Rosji, która mogła spodziewać się jego skutków i bardzo się ich obawiała.
- W latach 1981-1982 był pan doradcą prezydenta USA Ronalda Reagana ds. Rosji i Europy Środkowej. Jakie były wówczas stosunki Stanów Zjednoczonych ze Stolicą Apostolską?
- Między Watykanem a Białym Domem w XX wieku panowały różne stosunki. Jan Paweł II bardzo nam pomagał.
- W jaki sposób?
- Biały Dom starał się wspierać ruch Solidarności w Polsce. Papież również to robił. I te dwa ośrodki ściśle ze sobą współpracowały w tym dziele.
- A jak ocenia pan znaczenie pontyfikatu Jana Pawła II z punktu widzenia religijnego?
- Przede wszystkim papież poprawił reputację Kościoła katolickiego i Watykanu, który przed wojną, w czasie wojny i już po niej nie zawsze zachowywał się właściwie. Nie tylko społeczność chrześcijańska, ale także inne społeczności religijne zaczęły w okresie tego pontyfikatu zmieniać swój stosunek. Jan Paweł II był przede wszystkim osobą bardzo tolerancyjną, szczególnie w stosunku do Żydów. Przed wyborem Karola Wojtyły relacje między Watykanem i społecznością żydowską na świecie nie były zbyt dobre, a podczas jego pontyfikatu uległy znacznej poprawie. Wiem, że Żydzi do dziś bardzo ciepło się o nim wyrażają. Papież gościł nawet w synagodze w Rzymie. To niesamowite wydarzenie, bezprecedensowe dla całej historii Kościoła katolickiego.
- A jakie wrażenie robił na panu Jan Paweł II jako człowiek?
- Nie znałem go osobiście, kiedyś jedynie spotkaliśmy się na jakiejś konferencji w Watykanie. Jednak obserwując jego wystąpienia przed wiernymi, sposób, w jaki rozmawiał z ludźmi, muszę powiedzieć, że przede wszystkim robił na mnie wrażenie bardzo ciepłego człowieka. Dobrym tego przykładem jest fakt, iż odwiedził on w więzieniu Ali Agcę - zamachowca, który próbował go przecież zabić. Zamiast go potępić, on go odwiedził. To był czyn wpisujący się w istotę chrześcijaństwa. Zresztą większość czynów papieża miała taki właśnie charakter. A to z kolei poprawiało wizerunek Kościoła katolickiego. Osobisty prestiż papieża był oczywiście niebywały. Chyba żaden papież nie miał też takiej charyzmy jak on. Mówiąc generalnie, Jan Paweł II po raz kolejny w historii dokonał odnowy Kościoła katolickiego. Po wielu mrocznych latach doprowadził do tego, że Kościół odzyskał swe dawne znaczenie. To unikalne dzieło.
- Często mówi się, że były trzy osoby, które obaliły komunizm w Europie: papież Jan Paweł II, prezydent Ronald Reagan i premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher. Kto z nich miał pana zdaniem największe zasługi?
- Wszystkie trzy osoby w wielkim stopniu przyczyniły się do upadku systemu komunistycznego, choć moim zdaniem najbardziej jednak Reagan, który znacznie wzmocnił Stany Zjednoczone pod względem militarnym i którego Rosjanie się bardzo bali. Ale moim zdaniem komunizm rozpadł się przede wszystkim z powodu niewydolności wewnętrznej.
Richard Pipes
Wybitny historyk amerykański, znawca dziejów Rosji, doradca prezydenta Reagana. Ma 85 lat