"Super Express": - Skończyła się pielgrzymka papieża do Ziemi Świętej. Jaki był jej kontekst?
Ks. Adam Boniecki: - Był to ewidentnie kontekst dialogu z judaizmem.
- Padają głosy, że papież uczynił krok wstecz w stosunku do inicjatyw poprzednika.
- Nie mogę się zgodzić z taką opinią. Uważam, że Benedykt XVI jest kontynuatorem kierunku wyznaczonego przez papieża z Polski.
- Przez papieża, który w Ziemi Świętej przyjmowany był goręcej.
- Miałem zaszczyt uczestniczyć w pielgrzymce Jana Pawła II do świętych miejsc chrześcijaństwa. Gdy stanął pośród ocalonych z Holokaustu, powiedzieli oni o nim, że traktują go jak brata - pochodził bowiem z Polski, z ojczyzny Żydów i wśród młodzieńczych przyjaźni miał osoby, które przeżyły zagładę. Stawiało to Jana Pawła II w pozycji uprzywilejowanej. Benedykt XVI, choć przybył jako następca rybaka z Galilei, postrzegany jest również jako Niemiec.
- Zdaje się jednak uciekać od tej identyfikacji. Co więcej, brzemię winy spoczywające na narodzie niemieckim przerzuca na abstrakcyjną "ideologię" - a przecież w sensie werbalnym niemieckość nigdy nie była wyniesiona wyżej niż za rządów Hitlera. Ideologia była mieczem w rękach konkretnego narodu.
- Ziemię Świętą odwiedził nie Joseph Ratzinger, Niemiec, lecz Benedykt XVI, biskup Rzymu. Mieszanie swojej narodowości i godności, którą sprawuje musiał uznać za rzecz niewskazaną. Tak samo wystrzegał się dyskursu politycznego. Przyjechał do Ziemi Świętej, aby mówić o miłości, pojednaniu i pokoju. I było to przyjmowane z entuzjazmem - trafiał w przekonania zwykłych ludzi, którzy tęsknią za pokojem.
- Co nie zmienia faktu, że pozwolił sobie na wejście do meczetu w butach.
- Owszem, to niezręczność. Nie była jednak uczyniona z premedytacją. Dopracowywanie szczegółów pielgrzymki spoczywa na otoczeniu papieża i w tym wypadku, przyznajmy, to ono zawiodło. Środowiska nieprzychylne papieżowi mogą to roztrząsać w nieskończoność, ale my skupmy się na meritum. Otóż papieżowi definitywnie udało się zatrzeć negatywne wrażenie po przemówieniu wygłoszonym w Ratyzbonie - potwierdziły to podziękowania członka jordańskiej rodziny królewskiej.
- A jednak Jan Paweł II miał widać lepszych doradców.
- Ależ przecież jemu również zdarzały się gafy. Żydzi mieli ogromne pretensje do Jana Pawła II, że w szczeliny Ściany Płaczu włożył kartkę otwartą, a nie ściśle złożoną - tak, aby wgląd do niej miał tylko Bóg - jak to mają w zwyczaju czynić Żydzi.
- Wielu Żydom nie podoba się to, że Watykan prowadzi proces beatyfikacyjny Piusa XII.
- Wynoszenie papieży na ołtarze jest sprawą delikatną i rzadką. Pojawia się bowiem pytanie, czy beatyfikuje się osobistą świętość czy politykę jako szefa państwa watykańskiego.
- W tym przypadku kontrowersje budzi właśnie polityka - milczenie wobec Holokaustu.
- Nazywanie Piusa XII papieżem obojętnym wobec Holokaustu jest szalonym uproszczeniem - a przez to krzywdą. Ta sprawa była przedmiotem wszechstronnych badań. Wynika z nich, że było wręcz odwrotnie. Ale pamięć i historia nie zawsze się pokrywają.
Ks. Adam Boniecki
Redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego"
Papież już nie musiał przepraszać Żydów
"Super Express": - W kategorii sukces czy porażka - jak pan ocenia pielgrzymkę Benedykta XVI do Ziemi Świętej?
Grzegorz Górny: - Jestem przeciwnikiem analiz robionych na bieżąco. Weźmy przykład pielgrzymki Jana Pawła II do tego samego miejsca w 2000 roku. Mówiono wówczas, że pomoże ona w pojednaniu Żydów z muzułmanami. Tymczasem rok później wybuchła druga intifada i stosunki izraelsko-palestyńskie uległy gwałtownemu pogorszeniu. Na ocenę tej pielgrzymki jest jeszcze za wcześnie.
- Wiele środowisk w Izraelu ma za złe papieżowi, że nie przeprosił wyraźnie za krzywdy wyrządzone Żydom przez chrześcijan.
- Bowiem przeprosił już za to jego poprzednik. Uważam, że powtarzanie przeprosin nie powinno być permanentną postawą w dialogu chrześcijan i Żydów. Posłużę się porównaniem. Za przełomowy uważamy list biskupów polskich do niemieckich z 1965 r. Byłoby czymś absurdalnym, gdybyśmy domagali się ponawiania tego listu co roku. Trudno też sobie wyobrazić Willy'ego Brandta, który co roku przyjeżdżałby, aby uklęknąć przed pomnikiem Bohaterów Getta. Sprawiałoby to wrażenie, że przeprosiny ciągle nie są przyjmowane.
- Jest też taka szkoła: nie przestawaj powtarzać żonie, że ją kochasz.
- Za to dobre oświadczyny składa się tylko raz. Powtarzanie ważnych gestów dewaluuje je. Dlatego pewne momenty nazywamy przełomowymi, że zamykają jeden rozdział i otwierają nowy.
- Konstanty Gebert w wywiadzie dla "Super Expressu" ma za złe papieżowi, że nie sprzeciwia się procesowi beatyfikacyjnemu Piusa XII: "Uznanie kogoś za świętego oznacza, że ma on stanowić dla wiernych wzór. Otóż nie do przyjęcia jest pomysł, że wzorem zachowania w obliczu ludobójstwa jest milczenie".
- W 1945 roku ówczesny naczelny rabin Rzymu, Eugenio Zolli, oświadczył, że nikt nie zrobił więcej dla ratowania Żydów, jak właśnie Pius XII. To samo podkreślała premier Izraela Golda Meyer. Ta opinia utrzymywała się w świecie żydowskim do 1963 roku, kiedy to austriacki dramaturg, Rolf Hochhuth, wydał swoją najsłynniejszą sztukę - "Namiestnik".
- Papież był w niej przedstawiony jako współodpowiedzialny za Holokaust.
- Odtąd opinia na temat Piusa XII zaczęła się zmieniać. Tymczasem zbiegły na Zachód były szef rumuńskich służb specjalnych przyznał, że zrzucanie na Piusa XII odpowiedzialności za Holokaust było sowiecką akcją dezinformacyjną - Hochhuthowi podrzucano spreparowane materiały. Piusowi XII równie dobrze można czynić zarzut, że milczał wobec mordowania Polaków. Tylko że musimy wiedzieć, że polscy hierarchowie sami prosili, aby nie zabierał głosu w sprawie tego, co się dzieje z Kościołem pod niemiecką okupacją, gdyż obawiali się, że otwarte wystąpienie przez Watykan przeciw nazistom ściągnie na katolików jeszcze większe represje.
Grzegorz Górny
Redaktor naczelny kwartalnika "Fronda"