Proces "Kulawego" trwał blisko sześć lat i kosztował prawie 4 miliony złotych. Wszystko dlatego, że sparaliżowany mężczyzna zażyczył sobie, by sędziowie przeczytali mu całe akta sprawy. A tych było 248 tomów, każdy po 200 stron. Sąd czytał, a oskarżony spał. I to nie na siedząco, a w łóżku, w którym był dowożony na salę rozpraw.
Czytający miesiącami oskarżonemu akta sprawy sędziowie zdążyli zachrypnąć, a gangsterowi urosła długa siwa broda. Kiedy w końcu sędzia mógł w poniedziałek odczytać wyrok, "Kulawy" zasnął i zaczął głośno chrapać.
Kazał zmielić Jerzego O. i Stanisława B.
Razem z Janem R. do więzienia trafi na 9 lat jego żona Elżbieta R. (48 l.). Trzech kolejnych bandziorów z jego gangu dostało po 15 lat. A kilku następnych, w tym starszy brat i bratanek "Kulawego", wyroki od roku do 8 lat więzienia.
Gang "Kulawego" latami terroryzował północną Polskę. Jeżdżący na wózku gangster miał kilkudziesięciu uzbrojonych po zęby i gotowych na wszystko żołnierzy. Część z nich to bliska rodzina Jana R.
Bandyta wpadł po tym, jak w 2003 r. kazał zabić dwóch biznesmenów ze Szczecina - Jerzego O. i Stanisława B. Był im winien 50 tys. euro. Sądził, że razem z mężczyznami pozbędzie się długu. Według prokuratury "Kulawy" kazał ich zemleć w maszynie do mięsa i rzucić psom na pożarcie. Do tej pory nie znaleziono nawet resztek ich ciał.
Gangster wpadł przez pazerność swoich żołnierzy. Zamiast zniszczyć samochód biznesmenów, jak kazał im szef bandy, ci sprzedali go na części. To one doprowadziły rodzinę zabitych do mordercy.