Ostatnie wydanie "Mam inne zdanie" poświęcone było zawartym w książce Grossa twierdzeniom, że część polskiego społeczeństwa bogaciła się na zagładzie Żydów w trakcie II wojny światowej. I chociaż obaj panowie nigdy wcześniej nie spotkali się oko w oko, to już na wizji było widać wzajemną niechęć. Zaleski nazwał bowiem "Złote żniwa" intelektualnym gniotem, a ich autora dyletantem. Gross nie pozostał mu dłużny, zarzucając księdzu złą wolę oraz brak miłosierdzia.
Przeczytaj koniecznie: Prof. Jan Żaryn: Bojkotować Grossa, karanie to absurd. Zgadzasz się?
Do kolejnego starcia doszło poza okiem kamery, w charakteryzatorni, gdzie obaj spotkali się po programie. "Zapytałem go, czemu się on tak mnie boi. Zamiast odpowiedzi usłyszałem wyzwiska, a następnie Gross krzyczał za mną na korytarzu, że pójdę do piekła. Chyba trzy razy tak krzyknął" - relacjonował na swoim blogu ksiądz. A w rozmowie z "Super Expressem" wyjaśnia: - Z ust Grossa nie padły żadne powszechnie uważane za obelżywe słowa, ale zachowywał się histerycznie pokrzykując, że jestem kłamcą i tym podobne. Takie zachowanie pokazuje, jaki to z niego naukowiec i autorytet - mówi Zaleski.