"Super Express" pierwszy napisał, że Tomaszewski seryjnie łamie zakaz parkowania przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi, gdzie ma biuro. Kiedy straż miejska chce go ukarać, chowa się za immunitetem. Dariusz Grzybowski (37 l.), komendant łódzkiej straży miejskiej powiedział nam, że Tomaszewski, tłumacząc się, dlaczego parkuje w niedozwolonym miejscu, mówił o tym, że przewozi tajne dokumenty.
- Dlatego zdecydowaliśmy się o tym fakcie poinformować instytucje odpowiedzialne za dokumenty niejawne. Nie wiemy, czy rzeczywiście pan poseł taką dokumentację w swoim aucie przewozi - stwierdza komendant. Okazuje się, że Tomaszewski oszukał strażników. - Z tego co wiem, nie ma zezwolenia na dostęp do tajnych dokumentów. Poseł nie może łamać prawa! Jeśli trafi do nas wniosek o odebranie mu immunitetu, to natychmiast się nim zajmiemy - zapewnia poseł PO Jerzy Budnik (61 l.), wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Regulaminowej. Co na to Tomaszewski?
- To cenne dokumenty. Muszę je wozić samochodem - upiera się. Sprawą łamania prawa przez Tomaszewskiego zajęła się nawet Sejmowa Komisja Etyki. Ale posłowie byli zupełnie nieprzygotowani do procedowania w tej kwestii i uwierzyli, że były bramkarz Polski ma zgodę na parkowanie w centrum Łodzi. - Nie mam tego zezwolenia, ale nadal będę tam parkował - mówi poseł PiS. - Nie zrezygnuję także z immunitetu poselskiego w tej sprawie. W tym miejscu mam biuro i nie przychodzę tam, by tańczyć na stole - dodaje, informując, że zwrócił się do prezydent miasta o specjalną przepustkę, ale jej nie dostał. Urzędnicy miejscy tłumaczyli już nam, że formalnie Tomaszewski wniosku o wjazd na Piotrkowską nie złożył.
- Panu Tomaszewskiemu wyjaśniono, że z uwagi na brak danych co do lokalizacji biura poselskiego oraz brak formalnego wniosku nie ma możliwości wydania identyfikatora - komentowała nam Agnieszka Lubiatowska, rzecznik prasowy Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi.