Oto jej opowieść. - Moje plany sylwestrowe zawsze zależą od mojego męża, a właściwie od tego, jaki ma humor. Obecnie Janek ma dobry nastrój, więc podejrzewam, że sylwester powinien być miły. Nie mamy w zwyczaju wychodzić na żadne bale czy uczestniczyć w jakichś hucznych imprezach. Zazwyczaj spędzamy ten czas bardzo kameralnie. W gronie rodziny, znajomych lub tylko we dwójkę.
Chociaż ja z wielką chęcią bym się wytańczyła, Janek woli rozmawiać. Od kiedy jesteśmy małżeństwem, nie pamiętam żadnej hucznej imprezy sylwestrowej. Janek nigdy nie tańczy w towarzystwie. Tak już ma. Jak się zdarzy jakaś zabawa, nawet w gronie znajomych, to bawię się sama, a on siedzi. Najczęściej sylwestra spędzamy na dyskusjach. Rozmawiamy o tym, co było i o tym, co może nas czekać w nadchodzącym roku. Dyskutujemy często tak intensywnie, że nawet nie zauważamy, kiedy mija północ.
Mamy sporą bibliotekę, więc szukamy w książkach poparcia dla naszych tez. Teraz, od kiedy mąż zaczął pisać, jest też komputer i Internet. Janek jest nim straszliwie zafascynowany. Uważa, że to niesamowite rozwiązanie i spędza przy nim dużo czasu. Nie może bez niego żyć. Mam nadzieję, że w sylwestra komputer nie wygra ze mną.
Mąż dba jednak, by była odpowiednia atmosfera, szampan, życzenia i o to, abym dotrwała do północy. Bo czasem zdarza mi się zasypiać w sylwestrową noc.
Janek, weź Nelli w obroty
Mariusz Pudzianowski (31 l.), strongman, finalista "tańca z gwiazdami":
- Trochę rozumiem opory pana Jana przed tańczeniem. Miałem podobnie. Ale w końcu przełamałem swoje opory. I jeśli ja byłem w stanie nauczyć się tańczyć, to i on da radę! Powinien zapisać się na kurs tańca lub - jeśli się wstydzi - wziąć prywatne lekcje. Musi to potraktować jako kolejne wyzwanie w życiu i nie poddawać się. A Nelli, jak mąż ją weźmie w obroty, na pewno będzie zachwycona. KD