Po każdej wizycie akwizytora Janina Kordowina (76 l.) jest wściekła na sprzedawcę. I na siebie. Jak to się stało, że znów została omotana i zmuszona do kupna niepotrzebnej rzeczy? Za ostatnie zakupy zapłaciła prawie 2 tys. zł.
- Choruję na serce, mam nadciśnienie - opowiada. - Akwizytor dał mi te witaminy. Mówił, że gdy będę je regularnie zażywać, to moje kłopoty zdrowotne szybko miną.
Sprzedawca tak omamił panią Janinę, że kobieta bez mrugnięcia okiem podpisała umowę kupna na raty. Za preparat, który kosztował 1990 złotych, razem z odsetkami będzie musiała zapłacić blisko 2500 złotych! - Oszukał mnie - mówi o sprzedawcy. - Miało mi to pomóc, zażywałam te fiolki zgodnie z zaleceniami i wylądowałam w szpitalu.
Jeszcze więcej pieniędzy - bo 3000 złotych - pani Janina zapłaciła akwizytorowi, który sprzedał jej drzwi do mieszkania. - Ładnie wyglądają, ale nic poza tym - mówi. - Ciężko się zamykają, w środku są puste. Na pewno nie były tyle warte.
Kobieta straciła też sporo grosza na konkursach SMS-owych. - W reklamach obiecywali wygrane, a nic nie było. Znów mnie naciągnęli - denerwuje się.
Psycholog Czesław Michalczyk: Jak nie dać się akwizytorowi
- Osoby starsze, samotne potrzebują kontaktu z innymi ludźmi, są przy tym bardzo ufne. Akwizytorzy to wykorzystują, potrafią nimi manipulować. Dlatego nie należy wpuszczać do domów obcych ludzi i nie przyjmować zaproszeń na rozmaite pokazy. Nie wolno podpisywać żadnych umów. Jeżeli są jakieś wątpliwości, można poprosić o pomoc sąsiada. Gdy jakiś produkt się nam spodoba, należy poszukać go w sklepie, gdzie jest więcej czasu na zastanowienie się nad celowością zakupu.