Cymbały to instrument strunowy, w które uderza się pałeczkami. Mało kto z młodszego pokolenia miał okazję na żywo przysłuchiwać się ich dźwiękom. Gdyby nie wzruszający poetycki opis koncertu Jankiela w "Panu Tadeuszu", młodzież nie miałaby pojęcia, kto to cymbalista.
Choć cymbały czasem jeszcze pobrzmiewają w muzyce ludowej, to takich mistrzów, jak pochodzący z Wileńszczyzny Wacław Kułakowski (87 l.) można dziś ze świecą szukać. Mężczyzna, niczym mickiewiczowski Jankiel, wciąż potrafi dźwiękiem swoich cymbałów oczarować słuchaczy i przenieść ich w przeszłość. - Gry nauczył mnie sąsiad - opowiada pan Wacław. - A potem wybuchła wojna... - dodaje.
W 1947 r. mistrz osiedlił się we wsi Straduny koło Ełku i zajął się gospodarką. W wieku 60 lat, gdy przeszedł na emeryturę, znalazł na strychu nadpalone cymbały i jego pasja znów odżyła.
- Przypomniałem sobie stare melodie i założyłem zespół - wspomina. Dziś może pochwalić się nie tylko setkami koncertów w całym kraju i licznymi nagrodami, ale przede wszystkim tym, że znalazł kontynuatorów: - Wychowałem 30 młodych cymbalistów! - cieszy się mężczyzna, a z jego cymbałów nadal płyną dźwięki oberków, polek, polonezów...