Niewielu polityków jest oficjalnie tak nielubianych, a po wyłączeniu kamer uwielbianych przez ludzi mediów. Palikot świetnie wyczuwa kompleksy dziennikarzy, którzy uwielbiają być podłechtywani przez milionera pozującego na intelektualistę. Stąd wielu z nich jest Palikotem autentycznie i cielęco zachwyconych.
Na sejmowych korytarzach wyglądają przy nim często jak żona serialowego 40-latka Karwowskiego przy swoim szefie, inżynierze Gajnym. No przecież czytał - ba, pozuje na Gombrowicza, cytuje Singera. Dobiera właściwe buty do jeszcze właściwszych garniturów...
Lepper nowego typu
Palikot lubi te "intelektualne opary", rozprawia o medytacjach na górze Atos. Przyciąga uwagę, epatując bogactwem. Żongluje nazwami markowych ciuchów i win. Pokazuje się w prywatnym samolocie (cena 750 tys. zł w 2007 roku) oraz w kabriolecie. W pałacu, który stracił po rozwodzie, chwalił się nietypowym basenem i koncertami w prywatnym teatrze.
Poza kamerami uwiera go ponoć to, że nie uzyskał sławy jako drugi Leszek Kołakowski, ale jako kolejna Anastazja P., a co najwyżej wielkomiejska kopia Leppera. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, czemu zawdzięcza popularność i sukces. W polityce uwielbia grać insynuacjami i plotkami.
Są jednak chwile, kiedy wychodzi z siebie. Mówi o "ohydnych manipulacjach" i "maglu", a dziennikarzy oskarża o "kompletną kompromitację".
Palikot szmalcownik?
Co tak wyprowadza z równowagi człowieka, który oskarżał o alkoholizm prezydenta Lecha Kaczyńskiego (+61 l.), a świeżo po katastrofie smoleńskiej kazał Marcie Kaczyńskiej przepraszać rodziny ofiar katastrofy za to, że jej ojciec "zabił" ich bliskich? Który insynuował w tonie obelgi homoseksualizm jego brata i przejechał się po całym gronie polityków PO jako grupie leniów i moczymord?
To pytania o pierwszą żonę i zamieszanie wokół rozwodu i majątku. Choćby jej wypowiedzi o tym, że dzień po skrytykowaniu byłego męża w mediach odcięto jej w posiadłości prąd. Podobnie jak jej wersja o kulisach rozwodu.
Irytują go też krążące po Biłgoraju i Lubelszczyźnie plotki o przeszłości ojca. Kiedy sam Palikot zaczął stawiać obraźliwe pytania na temat ojca braci Kaczyńskich, w sieci pojawiły się formułowane w ten sam sposób pytania na temat Mariana Palikota.
Obrzydliwe plotki, nigdy nieuzasadnione (jak wiele insynuacji Palikota). Ale krążące do dziś. Ta o wydawaniu przez ojca Palikota Żydów w czasie wojny. O alkoholizmie. O tym, jak Marian Palikot stał się zamożnym obywatelem Biłgoraja, "po tym, gdy zniknęło wiele żydowskich majątków"...
Z nową żoną na salony
Sam lider Ruchu wypowiada się o rodzicach rzadko. Przyznaje, że ojciec zbyt często sięgał do kieliszka, że miał im za złe koniunkturalizm. Marianowi Palikotowi nie przeszkadzała obecność w partii ani podczas antysemickich czystek 1968 r., ani po masakrze 1970, ani po powstaniu Solidarności. Legitymacją rzucił dopiero po zatrzymaniu jego nastoletniego syna.
Pomimo swojej otwartości Palikot niechętnie dopuszcza media do rodziny. Ma czworo dzieci: Emila (22 l.), Aleksandra (20 l.) i z drugiego małżeństwa Franciszka (3,5 r.) oraz Zofię (2 l.). Jeszcze rzadziej mówi o byłej żonie, lekarce Marii Nowińskiej. Wiadomo tyle, że poderwał ją "na książkę Husserla" pod pachą, jeszcze jako licealistkę, gdy był młodym pracownikiem PAN.
Do nowego wizerunku milionera i intelektualisty bardziej pasuje nowa wybranka, Monika Kubat. Związana z Teatrem Gardzienice. Ją pokazuje na salonach znacznie chętniej niż poprzedniczkę.
Z biblią w ręce
Jako młody człowiek otarł się o działalność opozycyjną, ale po 1989 roku zrezygnował z polityki. Wraz z żoną doszedł do dużego majątku, produkując tanie wina musujące, a później wódkę.
W życiu publicznym pojawił się jako reprezentant środowisk związanych z Kościołem. W "Tygodniku Powszechnym" nauczał, jak prowadzić biznes w zgodzie z Biblią. Postawił na wypominany mu do dziś dość ortodoksyjny tygodnik "Ozon" prowadzony przez twórcę Frondy Grzegorza Górnego. W piśmie tym publikowali m.in. dziennikarze związani z "Gazetą Polską".
Kandydatem na posła z "jedynki" PO został niemal z dnia na dzień w 2005 roku. Premier Tusk, planujący pozbycie się z PO Zyty Gilowskiej, długo szukał kandydata na charyzmatycznego lidera, który ją zastąpi. Plotka głosi, że "wkupnym" było sfinansowanie wydania książki Tuska "Solidarność i duma", którą kupiło niewiele osób poza rodziną premiera i działaczami PO.
Ty prostytutko, jak mogłaś!
Prawdziwą popularność przyniosła mu dopiero seria happeningów, na których szokował różnymi gadżetami (sztuczny penis, pistolet, koszulki). W opinii wielu posłów PO wyczuł skręt w lewo znacznie wcześniej niż inni i był w tym zwrocie zawsze kilka kroków przed resztą. Choć po odejściu z Platformy wielu wróżyło mu polityczny koniec, Palikot nie poddawał się, jeździł w teren, budował struktury. I korzystając z kryzysu w SLD, przechwycił większość ich antyklerykalnego elektoratu.
Sukces przyszedł nadspodziewanie szybko. Nie było więc czasu na dokładną weryfikację działaczy. Piotr Tymochowicz przyznał, że przekonał też do wsparcia Palikota wielu byłych działaczy Samoobrony. Określenie Ruchu Palikota jako "Samoobrony wykształciuchów" może więc kryć w sobie więcej prawdy, niż się wydaje.
Problemem dla Palikota mogą być hasła o równouprawnieniu. Na 40 posłów Ruchu jest zaledwie pięć kobiet, z czego jedna do niedawna była mężczyzną... Pytany o to nieformalny rzecznik partii Robert Leszczyński przyznaje, że pierwszy zarząd Ruchu był bardziej kobiecy.
Problem w tym, że ten kobiecy zarząd odszedł jeszcze przed wyborami i zeznawał w procesach sądowych przeciwko liderowi. Katarzyna Izydorczyk, była skarbnik Ruchu, miała po niekorzystnych dla Palikota zeznaniach usłyszeć od niego "ty prostytutko, jak mogłaś zrobić z siebie taką dziwkę".
Tajna broń Tuska?
Podstawowym pytaniem dotyczącym Palikota jest jednak to, czy jako nowy lewicowy lider jest autentyczny, czy nadal działa w porozumieniu z Tuskiem? Czy jego Ruch to największy humbug polityczny III RP?
Zwolennicy Palikota mogą zakrzyknąć, że nie takie zmiany poglądów się zdarzały. Benito Mussolini mógł być szczerym komunistą, by w roli przywódcy faszystów bezlitośnie komunistów tępić. Palikot mógł więc publikować okładki swojego ultrakatolickiego pisma otwarcie drwiące z "pedałów", a dziś stać się szczerym antyklerykałem i zwolennikiem mniejszości seksualnych.
Czy z kimś się na to umówił? Zwolennicy tej tezy przypominają, że w swojej książce przejechał się po wielu swoich kolegach z PO, ale akurat premiera Tuska oszczędzał. Na łamach "SE" przyznał, że umawiał się z Tuskiem na ataki wobec Lecha Kaczyńskiego. Czy mógł się z nim także umówić na spacyfikowanie lewicy? Na zabranie jej głosów i stworzenie czegoś, co pozwoli Tuskowi bezpiecznie rządzić?