"Dzisiaj u prezydenta Jaruzelskiego w szpitalu. Byłem tam przeciwko dzieleniu obywateli. Przeciwko podpalaniu Polski!" - tak Palikot podpisał umieszczoną przez siebie fotografię na Twitterze. Widać na niej, jak Palikot ściska rękę zawiniętego w koc, wyraźnie osłabionego i z opatrunkami na twarzy generała. Ich rozmowa trwała około dwudziestu minut i jak przekonywało biuro prasowe Ruchu Palikota, atmosfera spotkania była szczera i przyjazna. Być może...
Zdaniem ekspertów takie spotkanie i sposób jego zrelacjonowania jest niczym innym niż politycznym lansem nad szpitalnym łóżkiem. - To dramatyczna akcja pokazująca, że Palikotowi kończą się pomysły. A musi coś wymyślić. Po spektakularnym sukcesie wyborczym, zawdzięczanym w główniej mierze pospolitemu ruszeniu młodych, stara się zatrzymać spadek poparcia. W tym celu przybrał maskę lewicowca i przez spotkanie z generałem, z pominięciem SLD, chce zdobyć sympatię starszego pokolenia - tłumaczy dr Rafał Chwedoruk, politolog. Gorzkich słów pod adresem Palikota nie szczędzi samo SLD. - Niesmaczne i niestosowne zagranie. Kiedy my w zeszłym roku też w szpitalu spotkaliśmy się z Jaruzelskim, nikt zdjęć nad łóżkiem nie robił - mówi rzecznik SLD Dariusz Joński (33 l.).
Wojciech Jaruzelski trafił do szpitala w środę po południu. Generał dostał silnego krwotoku z nosa.