Nowo wybrany szef PSL ujawnił w programie, że w słynnej juz zielonej kopercie było jedno nazwisko. - Brzmiało ono Janusz Piechociński. Czekaliśmy tylko na uzgodnienia z premierem Tuskiem, które rozwiązanie będzie optymalne - powiedział.
Piechociński ujawnił też, kto wpłynął na jego ostateczną decyzję. - Nie ukrywam wcale, że na moją decyzję miała wpływ rozmowa z moją córką najstarszą, Anią, (...) której kończy się staż na Erasmusie na uniwersytecie w Walencji. Z dumą mi mówiła, że jest dumna z tego, że jest Polką dlatego, że młodzi Hiszpanie, którzy nie znajdują pracy, chcą przyjechać do Polski i każdą pracę podejmą. To jest dla mnie wyzwanie - dla ojca tej 20-paroletniej dziewczyny - powiedział szef PSL.
Piechociński w programie apelował, by nie rozgrzewać emocji w polityce "tam, gdzie nie trzeba". - Koncentrujmy się w ramach tego mojego stwierdzenia "wszystkie ręce, serca i umysły na pokład" do walki nie przeciwko sobie, ale przeciwko czemuś - bezrobociu, braku solidarności, racjonalności, godzeniu się na to, że w relacjach pomiędzy pracodawcami a pracownikami nie zawsze wygrywa solidarność - zaznaczył.
Nowy wicepremier zapowiedział też, że jako minister gospodarki będzie często prosił o spotkania w sprawach gospodarczych i społecznych liderów partii politycznych, również opozycji. - Będę chciał w zupełnie inny niż dotąd sposób konsultować decyzje, propozycje. Jestem otwarty na dyskusję - podkreślił polityk. - Nieraz jeszcze - w tej misji godzenia i pokazywania, że Polaków więcej łączy niż dzieli - będę państwa zaskakiwał - zadeklarował.
Czytaj więcej: Piechociński ZAROBI 15 TYSIĘCY złotych miesięcznie - bo zgodził się wejść do rządu