Nowo wybrany prezes partii podkreślił, że nie udaje się do prezydenta z gotowym nazwiskiem następcy Pawlaka, a po prostu z przesłaniem. - Z przesłaniem szacunku, dobrych życzeń dla Polski, życzliwości we wzajemnej współpracy - powiedział Piechociński. Dodał także, że przedstawi propozycję utworzenia przy prezydencie fundacji, której fundatorami mogliby być np. wszyscy dotychczasowi premierzy.
Piechociński zaznaczył, że zgodnie ze statutem partii przedstawienie kandydata do funkcji w rządzie należy do kompetencji Naczelnego Komitetu Wykonawczego. Nowy lider PSL zapewnił, że najpóźniej do 2 grudnia po posiedzeniu poznamy nazwisko następcy Waldemara Pawlaka.
Na sobotnim kongresie SLD 1100 delegatów wybrało nowego prezesa przewagą zaledwie 17 głosów. W czasie ogłoszenia wyników wyborów na sali zapanowało powszechne zdumienie. Widać było je na twarzach delegatów. Sam nowy prezes Janusz Piechociński wydawał się zaskoczony takim rozstrzygnięciem.
W wystąpieniu na kongresie Piechociński mówił o potrzebie "aktywnego, mocarnego, solidnego, merytorycznego" PSL. Po ogłoszeniu wyników zadeklarował, że nie jest prezesem, ale sługą tych, którzy go wybrali i uklęknął przed zebranymi. Piechociński oznajmił również, że będzie dążył do utrzymania dotychczasowej współpracy w ramach koalicji PO-PSL.