To były najbardziej dramatyczne chwile w życiu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Kiedy rok temu musiał rozpoznać swojego brata - zmarłego tragicznie prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego - znieruchomiał...
Ciało było bardzo zmasakrowane. Urwana stopa i ręka na wysokości łokcia. Twarz była trudna do rozpoznania, czaszka prezydenta została zmiażdżona i zdeformowana aż do łuku brwiowego. Przy zwłokach położono dłoń i stopę w bucie.
Przeczytaj koniecznie: ROCZNICA KATASTROFY. Jarosław Kaczyński: Moja żałoba nigdy się nie skończy
Mimo obrażeń prezes PiS rozpoznał prezydenta. Widok był na tyle wstrząsający, że polityk podjął jednak decyzję o oddaniu ciała do specjalistycznego zakładu.
- Chciałem, żeby ciało brata oddano do zakładu, gdzie dokonuje się zabiegów kosmetycznych. Strasznie chciałem zobaczyć jeszcze raz Leszka tak, jak wyglądał za życia. Wierzyłem, że to możliwe. Okazało się, że zabieg kompletnie się nie udał, i żegnałem Leszka całkowicie zmienionego, zupełnie nie do poznania - mówił w wywiadzie dla "Newsweeka" Jarosław Kaczyński.
- W różnych fazach tego nieszczęścia jego ciało wyglądało różnie - dodaje. Mimo koszmaru, jaki wtedy przeżył, prezes PiS ma chociaż tę pewność, że na Wawelu spoczywa śp. Lech Kaczyński.