Sam minister rywalizację o przywództwo z Tuskiem tłumaczy w bardzo dyplomatyczny, ale sugestywny sposób. - Minister Jarosław Gowin wyklucza taką możliwość, by będąc członkiem rządu Donalda Tuska, mógł kandydować przeciwko niemu w wyborach na przewodniczącego PO - mówi nam Patrycja Loose, rzecznik prasowy ministra sprawiedliwości. Resort nie komentuje, co się stanie, jeśli Gowina w rządzie nie będzie.
Ale scenariusze piszą sojusznicy ministra sprawiedliwości z PO, którzy uczestniczyli w czwartkowym posiedzeniu zarządu partii. - Nie zakładam, że Gowin odejdzie z PO, jeśli zostanie wyrzucony z rządu. Wtedy byłby politycznym samobójcą. Co zrobi? Wystartuje w wyborach na szefa PO. I pokaże premierowi, jak silne jest skrzydło konserwatywne w partii. Wiem, że taki scenariusz dopuszcza - mówi nam ważny polityk PO.
Inny członek zarządu PO stwierdza, że premier w poniedziałek będzie chciał usłyszeć od Gowina jasną deklarację. - Jeśli zostaje w rządzie, to ma się podporządkować. Bo rząd ma mówić jednym głosem! Premier ma już dość zachowania ministra sprawiedliwości. Nie może mu zapomnieć nie tylko słynnej wypowiedzi przed głosowaniem w Sejmie nad związkami partnerskimi, ale także oficjalnej krytyki premiera, jaką Gowin wygłosił na niedawnym klubie PO w kancelarii szefa rządu - dodaje nam z kolei bliski współpracownik Tuska. Nasi rozmówcy są zgodni w jednym. - Nikt za Gowinem z PO nie odejdzie. Przekroczył pewne granice - podsumowują.