- Nic na tym świecie nie jest wykluczone. Jeśli zostanę premierem, nie będę robić scen i będę musiał podać rękę także Komorowskiemu - zdradza Kaczyński w wywiadzie dla Wirtualnej Polski. Teraz jednak nie planuje bratać się z Komorowskim. - Na razie jednak sobie tego nie wyobrażam. To tak, jakby domagać się ode mnie, żebym podał rękę sąsiadowi, który codziennie mnie obrzuca wyzwiskami - tłumaczy.
Patrz też: Prezydent Komorowski: Nie muszę się starać o rękę Kaczyńskiego, nie jest atrakcyjną panną na wydaniu
Ale szef PiS też nie stroni od złośliwości pod adresem prezydenta. - Myślałem, że będzie lepiej, że to jest człowiek wyższej klasy. Zanim został prezydentem, krytycznie oceniałem jego postawę polityczną, powiązania, ale myślałem, że się wykaże. Okazało się, że rzeczywistość jest dużo smutniejsza, niż sądziłem, obawiam się, że ten "bul" przejdzie do historii, ale nie tej dobrej - komentuje, wytykając głowie państwa problemy z ortografią.
Kaczyński odnosi się też do męża Marty Kaczyńskiej (31 l.), Marcina Dubienieckiego (31 l.). - Miałem duże pretensje do Marcina, ale cóż mogę zrobić? Czy ja jestem jego zwierzchnikiem? Czy mogę powiedzieć Marcie: rozstań się z nim? Przecież to nie moja sprawa. Poza tym jestem katolikiem i trwałość rodziny jest dla mnie fundamentalną wartością - wyjaśnia.