Prezes PiS od początku nie wierzył w ustalenia śledczych i biegłych. Wbrew opinii specjalistów przekonuje, że uderzenie w brzozę nie mogło uszkodzić skrzydła samolotu. - Nawet dziecko dziś nie wierzy, że zatrzymała go brzoza - mówił w jednym z wywiadów. W przeddzień kolejnej miesięcznicy powtórzył swoje spiskowe teorie w amatorskim nagraniu wideo, które ukazało się na portalu www.pomniksmolensk.pl.
- W to, że tak miękkie drzewo, nie takiej wielkiej grubości, jest w stanie przeciąć, dosłownie jak nożem, potężną konstrukcję, jaką jest skrzydło dużego samolotu pasażerskiego, nie chciało mi się wierzyć od początku - oświadczył na wstępie.
Według niego, skrzydło tupolewa mógł ściąć co najwyżej "około 100-letni dąb, tzn. gruby dąb, jeszcze nie spróchniał wewnętrznie". Dębu jednak w brzozowym lasku nie było, więc Kaczyński rozwinął tezę o rosyjskim zamachu.
- Motyw mógł być na poziomie emocjonalnym - stwierdził w nagraniu. Wskazał na wydarzenia z 2008 r. i wojnę Rosji z Gruzją. - Była Gruzja, były polskie rakiety (30 wyrzutni i 100 pocisków rakiet Grom używanych do ataków na Rosjan - red.), które okazały się skuteczne. No i jest pewna tradycja, oczywiście nie po polskiej stronie - rozważał.