Opowiedział też o tragicznych okolicznościach, jakie miały miejsce 10 kwietnia pod Smoleńskiem. - Ten moment, kiedy prezes mówił mamie, był najcięższy... - mówi nasz informator.
Prezes PiS długo zbierał się, by powiedzieć mamie o śmierci prezydenta. Miał ją poinformować o tragedii już w ubiegłym tygodniu, ale odwlekał decyzję aż do wczoraj. Właśnie wczoraj jego współpracownicy pytani przez nas o najbliższą aktywność w kampanii wyborczej prezesa nabrali wody w usta. Po południu okazało się, że jest praktycznie cały dzień w szpitalu u chorej mamy. A wieczorem od naszego informatora dostaliśmy SMS-a: "Prezes powiedział mamie o śmierci prezydenta". Informację potwierdziła w TVN24 Elżbieta Jakubiak, posłanka PiS.
Jak trudna musiała to być decyzja, mówił o tym w sobotnim wywiadzie dla "Super Expressu" sam Jarosław Kaczyński. - Chcę ją uratować. Mama wciąż nie wie, że Leszek nie żyje. (...) Na początku było mi łatwiej. Po wielu dniach nieprzytomności mama była w fatalnej kondycji psychicznej i brała mnie za Leszka. Nigdy wcześniej coś takiego jej się nie zdarzało. Teraz powoli zaczyna wracać do zdrowia. Przynajmniej, jeśli chodzi o kondycję psychiczną. Bo fizycznie wciąż nie odzyskała pełnej sprawności. Moja legenda dotycząca Leszka zaczyna się powoli wyczerpywać. Dłużej już nie mogę udawać, że nic się nie stało. W ciągu najbliższych kilku dni będę musiał powiedzieć mamie prawdę. Potwornie się tego boję - mówił ze łzami w oczach były premier.
- Prezes zapewne poczuł ulgę, że powiedział swojej mamie o śmierci syna... - mówiła Elżbieta Jakubiak w TVN24. - To dzielna kobieta. Uczestniczka II wojny światowej. Właściwie żołnierz. Myślę, że jest w stanie wykrzesać z siebie na tyle sił, żeby otoczyć teraz Jarosława Kaczyńskiego miłością - dodała.