- Działacze i sympatycy Prawa i Sprawiedliwości do dziś zastanawiają się, czemu Jarosław Kaczyński w 2007 r. dobrowolnie oddał władzę. Oficjalna propaganda partyjna prezentuje stanowisko, że PiS mógł wygrać przyspieszone wybory. Prawda jest jedna. Jarosław Kaczyński świadomie zrezygnował z władzy. Przegrana wyborcza wcale go nie zaskoczyła - pisze były radny PiS
Maciejewski przypomina, że "oficjalna" interpretacja tego, co wydarzyło się w 2007 roku zakłada, że nie było możliwe sformowanie rządu mniejszościowego ani żadnej większościowej koalicji. Dlatego właśnie PiS zdecydował się na przedterminowe wybory ogłosić wybory, by doprowadzić do samodzielnych rządów.
Jak wiemy, była to pierwsza z trwających do dziś wyborczych klęsk tej partii. Jak można było przegrać wybory, do których samemu się doprowadziło? - pyta Maciejowski. "Przecież środowiskach PiS i GP obowiązuje jedyny dogmat: Prezes jest nieomylny. Znamy więc narrację: zmasowany atak mediów, błędy sztabu i dodawane półgębkiem oskarżenia o fałszerstwa wyborcze" - czytamy na blogu.
Zdaniem Maciejowskiego nie można tych wytłumaczeń brać na poważnie. W jego ocenie były premier świadomie zrezygnował z władzy. "Polityk, który się raz tak zachował nie może być nigdy traktowany jak poważny kandydat do funkcji premiera. Po co głosować na kogoś, kto w dowolnej chwili może znów się rozmyślić?" - przekonuje.
Jako dowód na poparcie swej tezy były polityk PiS wskazuje na kilka faktów: wynik wyborów nie był zaskoczeniem w kancelarii premiera, a jej urzędnicy przygotowywali się do oddania władzy już od momentu ich rozpisania. Według niego były to konkretne akty administracyjne, decyzje finansowe i nominacje personalne. Jak sam przypomina, w tym czasie był szefem gabinetu politycznego szefa kancelarii premiera Mariusza Błaszczaka.
"Stawką w tej rozgrywce była jedna, strategiczna decyzja. Ratyfikacja Traktatu Lizbońskiego. Jego wynegocjowany kształt śp. prezydent Lech Kaczyński ogłosił sukcesem. Wiadomo jednak, że oznaczał on poważne osłabienie pozycji naszego kraju w Unii. W parlamencie, w którym zasiadali przedstawiciele LPR i Samoobrony, ratyfikacja traktatu lizbońskiego była niemożliwa" - stwierdził Maciejowski.
Czytaj więcej: Jarosław Kaczyński wróci do władzy? TO MOŻLIWE!