Teraz były szef rządu jest strzeżony niczym najważniejsi ludzie na świecie. Ochrony nie zapewnia mu jednak policja ani rząd (ochronę BOR stracił po prezydenckiej kampanii), lecz prywatna firma założona przez byłych komandosów GROM, z których usług korzystał już wcześniej.
Od środy rano grupa uzbrojonych bodyguardów nie odstępuje go na krok. Nawet kiedy wychodzi z domu, towarzyszy mu co najmniej 7 ochroniarzy dbających o jego bezpieczeństwo. Obserwują okoliczne samochody, przechodniów, a nawet sprawdzają, czy w pobliskim koszu na śmieci nikt nie umieścił niebezpiecznych przedmiotów.
Prezes PiS nie podróżuje też sam. Zawsze jeździ ze swoim kierowcą i ochroniarzem, a pozostali strażnicy podążają za nim w drugim aucie. Takie środki bezpieczeństwa jednak nie zaskakują, skoro sam Kaczyński uważa, że to on był celem zamachowca.