Drzwi od garażu były uchylone. Taksówkarz siedział na fotelu kierowcy w samochodzie i wyglądał jakby spał. Kiedy mężczyzna podszedł bliżej zdał sobie sprawę, że Marian Z. nie daje znaków życia.
Patrz też: Taksówkarze protestowali u premiera
Zaalarmowani policjanci zapakowali nieboszczyka w worek. Dokładnie sprawdzili garaż i zebrali ślady, które mają im pomóc w wyjaśnieniu w jakich okolicznościach zmarł 54-latek. Wstępne oględziny lekarza sądowego nie wykazały na ciele Mariana Z. śladów pobicia czy agresji.
Kierowca taksówki był znany wśród kolegów po fachu w Jaśle. Taksówkarze dziwili się, że od dwóch dni nie pojawia się na postoju, ale żaden nie sprawdzał co się z nim dzieje.