Poziomu bezczelności Sikorskiego nie da się zmierzyć! Jak informowaliśmy w weekend, szef dyplomacji w zeszłym roku stwierdził, że zagraniczni goście mają problem z dotarciem do jego domu. Uznał więc, że ziemia, na której stoi jego posiadłość, powinna stać się osobną miejscowością o nazwie Dwór Chobielin. Lokalni włodarze wyrazili na to zgodę. A Ministerstwo Administracji doprecyzowało, że miejscowość powinna się nazywać Chobielin-Dwór. Teraz pozostaje w zasadzie formalność (ponowna zgoda ludności lokalnej) i Sikorski będzie miał swoją wieś!
Być może to dopiero początek jego ekspansji terytorialnej! Bo już teraz zachowuje się jak dyktator, który sam stanowi wszelkie prawa. Przez ostatnie dni minister odpoczywał razem z żoną i dwójką dzieci w swojej posiadłości, która stoi na 13 hektarach ziemi. Byli tam też dwaj chłopcy zaprzyjaźnieni z dziećmi Sikorskiego. Jaśniepan, jak na prawdziwego pana przystało, wydawał polecenia. Kazał ogrodnikowi przystrzyc trawę, a następnie polecił ochraniającym go funkcjonariuszom, by odwieźli młodych gości!
Po raz kolejny Sikorski wykorzystał funkcjonariuszy BOR do prywatnych celów. - W takich sytuacjach nic nie mamy do powiedzenia. Każdy sprzeciw to niemal pewna utrata pracy - mówi nam jeden z byłych funkcjonariuszy tych elitarnych służb.
Co na to MSZ? - Nie ma nic zdrożnego i złego w tym, że funkcjonariusze BOR odwieźli dzieci znajomych ministra. BOR po prostu wracał na nocleg do Bydgoszczy i zabrał tę dwójkę dzieci - przekonuje nas Marcin Wojciechowski, rzecznik MSZ. - Jechali spać? Przecież zdjęcia wykonane zostały około godziny 17.00? - drążymy. - Oczywiście, że można było zamówić taksówkę. Ale po co, skoro były wolne miejsca w aucie BOR? Nie szukałbym tu sensacji - dopowiada Wojciechowski. A przyzwoitości też nie.
Zobacz też: Groźny wypadek Zbigniewa Wodeckiego! "Wpakował mi się prosto w bok"
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mai