Jak powiedział jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski, na nagraniu umieszczonym w Internecie, to właśnie do niego zgłosiła się jedna z rodzin zaginionych dziewczyn. Kobieta, która się do niego zgłosiła przesłała mu zdjęcia zaginionych i dodała, że nastolatki prawdopodobnie uciekły z chłopakami, być może na sylwestra do większego miasta. Najpierw jasnowidz nie przejął się sprawą, stwierdził, że być może nastolatki faktycznie wyjechały z domu, by zabawić się z kolegami na imprezie sylwestrowej. Ale, gdy przyjrzał się zdjęciom, poczuł przygnębienie. Wyraźnie poczuł, że stało się coś złego, a zaginieni są w wodzie. Później ustalił, że znajomi jechali polną drogą wzdłuż rzeki, a w pewnym momencie samochód wpadł w poślizg i wjechał do wody.
Jackowski zaznaczył na mapie miejsce, w którym miało dojść do zdarzenia i przesłał notatki do rodziny jednej z dziewczyn. Jak mówi na opublikowanym nagraniu, rodzina po otrzymaniu jego wiadomości udała się we wskazane miejsce. Ale nie znaleźli żadnych śladów. Następnego dnia, w piątek, rodzina znów wybrała się nad rzekę wraz z policją. Jasnowidz miał telefonicznie naprowadzać policjantów na ślady zaginionych. - Poszukiwania w tym miejscu zaczęły się tylko dlatego, że ja wskazałem to miejsce - przyznał Jackowski. Samochód wyłowiono z rzeki zaledwie o 180 m dalej, niż wskazał to Jackowski.
Co na to policja? W rozmowie z nowiny24.pl nadkomisarz Marta Tabasz-Rygiel z KWP w Rzeszowie powiedziała: - Mieliśmy wiedzę o tym, że rodzina jednej z nastolatek zwróciła się o pomoc do jasnowidza. Jasnowidz wskazał rodzinie kilka różnych miejsc na terenie gminy Tryńcza, gdzie mogły znajdować się zaginiony osoby. Informacje te były jednak bardzo ogólne i obejmowały swoim zasięgiem kilkadziesiąt hektarów.
Sprawdź: WZRUSZAJĄCE słowa brata Klaudii, która zaginęła w Tryńczy: Straciliśmy jedyną siostrę