Z dokładnością do kilku metrów wskazał, gdzie leży ciało policjanta. Powiedział jeszcze coś, czego na razie nie wykazało oficjalnie śledztwo - że Paweł został zamordowany.
Kiedy Paweł Dąbkowski nie wrócił z imienin do domu, żona wpadła w panikę. Czuła, że stało się coś złego. W środku nocy zaczęła obdzwaniać wszystkie szpitale.
- Wyszedł od nich przed pierwszą w nocy w sobotę, o trzeciej wszczęłam alarm - mówi nam załamana Monika Dąbkowska (29 l.). - On zawsze wracał na czas, a tym razem nie miał ani dokumentów, ani komórki. Miałam przeczucie, że coś jest nie tak - dodaje.
Przerażona żona poprosiła o pomoc rodzinę i kolegów męża z policji. Wszyscy od rana szukali Pawła, który wyparował jak kamfora. Nie pomagały setki plakatów rozwieszonych w całym Olsztynie ani przeczesywanie okolic przez kilkuset znajomych, strażaków i policjantów. W niedzielę wieczorem jeden z policjantów poprosił o pomoc Krzysztofa Jackowskiego.
- Dostałem SMS-em zdjęcie zaginionego. Już w pierwszej chwili poczułem, że jest gdzieś, gdzie jest małe oczko wodne, trzciny, kawałek nieużytków - mówi nam Krzysztof Jackowski.
Po tej informacji policja wysłała grupę poszukiwawczą nad bagno przypominające staw kilkaset metrów od domu Pawła Dąbkowskiego. Opis jasnowidza całkowicie pokrywał się z tym miejscem. Przeszukanie okolicy jednak nic nie dało.
- Dosłali mi jego ubranie, więc zrobiłem kolejną wizję. On szedł na skróty w miejscu, które wcześniej widziałem w poprzedniej wizji - upierał się jasnowidz. Na dowód sporządził mapkę, na której narysował dokładnie, gdzie jest policjant. Strażacy i policjanci ponownie ruszyli przeczesywać okolice bagna według wskazówek jasnowidza. Tym razem zabrali ze sobą łódki i bosakami sprawdzali wodę. Bezskutecznie. Dopiero, kiedy do wody weszli nurkowie, jeden z nich trafił na przykryte mułem ciało...
Oficjalnie nie wiadomo, jak zginął Paweł Dąbkowski. Dopiero dokładna sekcja zwłok wykaże, czy to był nieszczęśliwy wypadek, czy bestialskie morderstwo. Jednak Krzysztof Jackowski nie ma wątpliwości. To było zabójstwo!
Monika Dąbkowska
- Nie potrafię żyć bez niego. Tak bardzo go kocham. Ciągle nasłuchuję każdych kroków na klatce, czy to nie on wraca. W lipcu wzięliśmy ślub kościelny podczas romantycznej podróży w góry. To był naprawdę dobry, kochający mąż i ojciec.