Jackowski juz wcześniej zajmował się sprawą zaginięcia Madzi. Jeszcze w trakcie poszukiwań, kiedy cała Polska myślała, że dziewczynka została porwana, jasnowidz ostrzegał, że dziecko już nie żyje. Teraz pytany o śledztwo twierdzi, że w najbliższym czasie pojawią się nowe sensacyjne fakty ze śledztwa.
- Mam wrażenie, że ta opieszałość prokuratury jest pozorna. Wydaje nam się, że śledztwo się ślimaczy, ale to dlatego, że prokuratura uważnie przygląda się jeszcze dwóm osobom. Jak przewiduje, to kwestia 2-3 miesięcy, kiedy obie usłyszą zarzuty. - Jedna osoba usłyszy zarzuty pośrednie, druga czynnego udziału w tej zbrodni. Ta druga to ktoś jej bardzo bliski - mówi Jackowski.
Jasnowidz zapewnia, że to nie tylko jego wizja - taka logika ma wynikać z dowodów zgromadzonych w sprawie. - Proszę zwrócić uwagę, że ona nie potrafiła wskazać sama miejsca ukrycia zwłok. Kiedy Rutkowski ją przycisnął i mówił o dziecku, które wyślizgnęło się z kocyka, ona była w szoku. Powinna wtedy wskazać właściwe miejsce ukrycia ciała. A mimo tego, nie potrafiła tego zrobić. Wskazywała jedynie kierunek. Dlaczego? Ona tego miejsca nie znała. Ktoś musiał jej pomagać w ukryciu zwłok - mówi Jackowski Faktowi.