Słuchaj, a jak oni w tej czy innej telewizji częściej wycinają jedno zdanie, to policz sobie, ilu tych zdań brakuje. Ile to niedopowiedzeń. Ile źle zrozumianych intencji. Ile decyzji błędnych - zarzucił mnie swymi wątpliwościami szwagier.
Ma chłopak rację, bo na przykład gdybym powiedział takie coś do mojej żony: "Tylko się nie denerwuj! Wrócę dopiero nad ranem. Przyniosę świeże pieczywo na śniadanie", i z tego wszystkiego zniknęłoby środkowe zdanie, to moja żona jeszcze by pomyślała, że się zmieniłem, wyporządniałem czy coś jeszcze gorszego.
Tylko jak tu teraz zgadnąć, komu i jakiego zdania zabrakło, co wycięto, a co przemilczano - dalej głowił się szwagier. Po dłuższej bitwie z własnymi myślami poddał się w końcu i zaproponował przechadzkę do spożywczego. Bez zbędnych słów (żeby mi nic nie wycięli), zgodziłem się od razu!