Wypych może się pochwalić citroenem 2CV. To właśnie ten model podczas prezentacji w 1948 r. w Paryżu uznano za najbrzydszy samochód świata. Jednak mimo wielu uwag do wyglądu, auto szybko zyskało miano kultowego. Prezydencki minister swoją "cytrynę" (rocznik 1987) ma od trzech lat, dostał ją w prezencie od żony. - Wszyscy moi koledzy w tamtym okresie chcieli mieć mercedesy, porsche albo choćby "garbusy". A ja od początku wymarzyłem sobie takiego citroena. Ściągnęliśmy samochód z Niemiec, kosztował nas grosze - opowiada Wypych. Z auta korzysta cała jego rodzina, najczęściej podczas wypraw na działkę oddaloną o kilkadziesiąt kilometrów od stolicy. - Żona jeździła nim do pracy, ale jakiś czas temu zrezygnowała. Teraz dzieci kłócą się między sobą, które zostanie właścicielem auta - mówi.
Ze względu na swój wygląd najbliżsi Wypycha nazywają jego citroena "zieloną żabą". Nie ma się co dziwić, że "żaba" przyciąga na ulicach wzrok ciekawskich. - Kiedyś jechało obok mnie czterech wygolonych panów w sportowym aucie. Nagle zatrzymali się obok mnie, jeden uchylił okno. Zapiąłem pasy i byłem przygotowany na najgorsze. A oni? Pogratulowali mi tylko oryginalnego samochodu. Odetchnąłem z ulgą... - wspomina Wypych. Częściej jednak narażony jest na uśmiechy politowania i złośliwe uwagi pod adresem "żaby". - Przyzwyczaiłem się, że auto kojarzy się z filmową serią "Żandarm z Saint Tropez". Takim samym modelem jeździł aktor Louis de Funes. Ostatnio, jak byłem w Pałacu Prezydenckim, pierwsza dama Maria Kaczyńska bardzo się ubawiła, widząc, czym przyjechałem... - dodaje Wypych.
Mimo złośliwych uwag, prezydencki minister ani myśli rozstawać się ze swoją "żabą", choć w jego garażu stoi nowoczesny ford S-Max z 2008 r. - Ale to "cytrynę" traktuję jako swoją pierwszą miłość. I jestem jej wierny od 22 lat. Trochę szaleństwa w życiu nie zaszkodzi - śmieje się Wypych.